3 lutego oficjalnie startuje wyborczy maraton za Oceanem: tego dnia w Iowa odbędą się pierwsze amerykańskie prawybory inaugurujące długi ogólnokrajowy proces wyłaniania prezydenckiego kandydata demokratów. Prostsza jest sytuacja w obozie republikanów: tam pewny uzyskania partyjnej nominacji jest prezydent Donald Trump. Na RMF 24 przyglądamy się amerykańskiemu systemowi wyborczemu: jednemu z najbardziej skomplikowanych na świecie. Na czym polegają zawiłości "wyborów przed wyborami"?

REKLAMA

Autor: Konrad Mzyk

Kto może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych?

Kandydat na prezydenta USA musi spełniać kilka warunków formalnych. Pierwszy dotyczy wieku: w momencie objęcia stanowiska prezydent musi mieć ukończone 35 lat. Po drugie, kandydat musi od 14 lat mieszkać na terenie Stanów Zjednoczonych i mieć amerykańskie obywatelstwo od momentu narodzin.

Imigranci, którzy uzyskali amerykańskie obywatelstwo, mogą piastować w Stanach Zjednoczonych ważne stanowiska państwowe - nawet w administracji rządowej - ale nigdy nie zasiądą w fotelu prezydenta USA.

System dwupartyjny, czyli liczą się tylko dwie siły

Mówiąc o polityce amerykańskiej, uwagę poświęca się zazwyczaj dwóm partiom: Demokratycznej i Republikańskiej. Nie bez powodu system polityczny USA określany jest często jako dwupartyjny. W kraju istnieje wiele ugrupowań, ale tylko dwa - właśnie republikanie i demokraci - dominują na tamtejszej scenie politycznej od połowy XIX wieku.

Rzadko zdarza się, by kandydaci bezpartyjni wygrywali wybory i zostawali członkami Kongresu czy nawet prowadzili skuteczne kampanie prezydenckie. Zazwyczaj brakuje im zaplecza organizacyjnego i finansowego.

Ostatnim liczącym się prezydenckim kandydatem innej niż Demokratyczna i Republikańska partii był Ross Perrot, który startował w wyborach 1996 i 1992 roku. Ostatnim natomiast, który zdobył jakiekolwiek głosy elektorskie, był George Wallace w 1968 roku.

Od lat sześćdziesiątych XX wieku prawybory mają kluczowe znaczenie

Rola prawyborów w Stanach Zjednoczonych znacznie zmieniła się na przestrzeni ostatnich dekad. Do lat 60. minionego stulecia miały dla wyboru prezydenckiego nominata partii marginalne znaczenie.

Ostatnim natomiast politykiem, który został kandydatem partii na prezydenta, nie wygrawszy wcześniej żadnych prawyborów, był w 1968 roku Hubert Humphrey, który następnie poniósł wyraźną porażkę w decydującym starciu z Richardem Nixonem.

Od tamtej pory prawybory są kluczowym elementem amerykańskiego procesu wyborczego: pozwalają bowiem dokładniej poznać nastroje i preferencje wyborcze obywateli jeszcze przez listopadowymi wyborami powszechnymi.

Najpierw prawybory, później partyjne konwencje

Prawybory są pierwszym etapem w procesie nominacji kandydatów na prezydenta USA. Ich rolą jest wyznaczenie delegatów, którzy wezmą następnie udział w konwencjach partyjnych - to etap drugi - na których dokonuje się oficjalnego wyboru kandydata partii w prezydenckim wyścigu.

Prawybory odbywają się we wszystkich stanach i na niektórych terytoriach zależnych jak Portoryko czy Amerykańskie Samoa. Każdy ze stanów ma przypisaną liczbę delegatów, która zależna jest od wielkości i liczebności stanu: np. Iowa ma 41 delegatów, a Karolina Północna 110. Co istotne, w trakcie partyjnych konwencji delegaci zobowiązani są głosować tak, jak w prawyborach uczynili to wyborcy.

Klasyczne primaries i bardziej nieprzewidywalne caucuses

Istnieją dwa typy amerykańskich prawyborów: to primaries i caucuses. Czym się różnią?

Primaries to klasyczne prawybory, organizowane przez władze stanowe i zbliżone do tego, jak wyglądają wybory powszechne. Wyborcy w tajnym głosowaniu wybierają delegatów, którzy następnie, na konwencji partii, oficjalnie nominują wskazanego im przez wyborców kandydata.

W zależności od stanu albo zwycięzca głosowania zgarnia pełną pulę - czyli zyskuje poparcie wszystkich przypisanych do tego stanu delegatów, albo głosy delegatów dzielone są pomiędzy kandydatów proporcjonalnie do wyników prawyborczego pojedynku.

Primaries dzielą się dodatkowo na "otwarte" i "zamknięte". W tych "otwartych" mogą wziąć udział wszyscy zarejestrowani wyborcy, którzy w momencie listopadowego głosowania powszechnego będą mieli ukończone 18 lat. W "zamkniętych" primaries głosować mogą natomiast tylko osoby zarejestrowane jako członkowie danej partii politycznej.

O wiele bardziej skomplikowane są caucuses. To organizowane przez partie lokalne spotkania, w których udział biorą zarejestrowani wyborcy danej partii. Spotkania odbywają się w miejscach publicznych - salach szkolnych, ratuszach, domach kultury - a w ich trakcie przeprowadzana jest dyskusja pomiędzy zwolennikami poszczególnych kandydatów i głosowanie - całkowicie jawne.

Ten rodzaj debaty i głosowania sprawia, że caucuses częściej przynoszą zaskakujące wyniki: niejednokrotnie bowiem wyborcy są w stanie przekonać się nawzajem do zmiany stron i przesunięcia poparcia.

To, która metoda wykorzystywana jest przez poszczególne stany, zależy tylko od nich. W większości stanów mamy do czynienia z primaries, w kilku - jak Iowa, Hawaje czy Wyoming - delegatów wyznacza się w trakcie caucuses.

Na tę drugą formę stany decydują się jednak coraz rzadziej. W tym roku spośród 57 stanów i terytoriów, które zorganizują prawybory, aż 50 postawiło na tryb primaries.

Prawyborczy maraton potrwa do 6 czerwca. Ale kumulacja emocji czeka nas już w marcu!

Prawybory Partii Demokratycznej rozpoczną się 3 lutego i potrwają aż do 6 czerwca.

Na inaugurację zagłosują mieszkańcy Iowa - i można się spodziewać, że wielu kandydatów, którzy osiągną w tym stanie niezadowalające wyniki, wycofa się z prawyborczego wyścigu. To często obserwowany scenariusz.

Kolejne odsłony zaplanowane są 11 lutego w New Hampshire, 22 lutego w Nevadzie i 29 lutego w Karolinie Południowej - i nadadzą ton całemu procesowi, ale dla wielu kandydatów najważniejszym dniem jest tzw. Super Tuesday, czyli SuperWtorek. Tego jednego dnia głosy w prawyborach odda aż 16 stanów i terytoriów zależnych.

W obecnym cyklu wyborczym Super Tuesday wypadnie 3 marca - i właśnie wtedy dowiemy się, kto ma największe szanse na to, by w listopadzie zmierzyć się z Donaldem Trumpem.

Jak głosują (super)delegaci na konwencji partii?

4750 - tylu delegatów pojawi się na konwencji Partii Demokratycznej, która tym razem odbędzie się w dniach 13-16 lipca w Milwaukee w stanie Wisconsin.

Wybór miejsca nie jest przypadkowy: Milwaukee to największe miasto stanu, który demokraci bardzo niespodziewanie stracili w wyborach prezydenckich 2016 roku - i którego strata przypieczętowała triumf Donalda Trumpa.

W czasie konwencji 3979 delegatów będzie zobowiązanych głosować tak, jak w prawyborach głosowali reprezentowani przez nich wyborcy.

Pozostała grupa to 771 tzw. superdelegatów, czyli przedstawicieli partyjnego establishmentu: to kongresmeni, gubernatorzy czy byli prezydenci.

Jeśli w pierwszym głosowaniu na konwencji - w którym udział wezmą tylko delegaci zobowiązani głosami wyborców stanowych - żaden z kandydatów do partyjnej nominacji nie uzyska bezwzględnej większości, wtedy do akcji wkroczą właśnie superdelegaci: niezwiązani głosami wyborców stanowych będą mogli swobodnie brać udział w kolejnych głosowaniach i wpłynąć na ostateczną nominację.

W dotychczasowych kampaniach superdelegaci bardzo mocno wspierali kandydatów umiarkowanych - w tym roku więc na wsparcie większości z nich może prawdopodobnie liczyć Joe Biden.

A tymczasem u republikanów...

Partia Republikańska organizuje zazwyczaj podobne prawyborcze cykle. Tym razem jednak republikańskie prawybory wydają się zwykłą formalnością: pewnym kandydatem do partyjnej nominacji jest prezydent Donald Trump.

Część stanów - jak Karolina Południowa, Kansas czy Nevada - w ogóle nie zamierza przeprowadzać prawyborów: automatycznie przekaże głosy wszystkich swoich delegatów na rzecz Trumpa.

Konwencja Partii Republikańskiej zaplanowana jest znacznie później niż konwencja demokratów: odbędzie się dopiero w dniach 24-27 sierpnia, w Charlotte w Karolinie Północnej.