Prokuratura w Los Angeles jest zadowolona z decyzji Zbigniewa Ziobro dotyczącej Romana Polańskiego. Wczoraj minister sprawiedliwości zdecydował o wniesieniu do Sądu Najwyższego kasacji ws. odmowy wydania reżysera Stanom Zjednoczonym. Roman Polański ścigany jest przez amerykański wymiar sprawiedliwości za seks z 13-letnią dziewczynką. Sprawa ciągnie się od blisko 40 lat - tak długo, że niektórzy prokuratorzy, którzy zajmowali się nią na przestrzeni lat zdążyli przejść na emeryturę.

REKLAMA

Amerykańscy śledczy liczą na to, że Roman Polański wcześniej czy później przyjedzie do Los Angeles i że jego sprawa zostanie zakończona. Nikt nie przesądza, jaki będzie jej finał, ale uważają, że reżyser powinien stanąć przed sądem. Nie rezygnują więc z jego ścigania.

Decyzja ministra sprawiedliwości daje śledczym nadzieję, że próby ściągnięcia Polańskiego do USA zakończą się powodzeniem. Od paru dni o sprawie znów jest głośno w Stanach Zjednoczonych. Telewizja NBC informowała na przykład, że trwająca dziesięciolecia historia ekstradycyjna odnotowała kolejny ostry zwrot. Także "New Jork Times" informuje, że sprawa w Polsce nabrała "nowego obrotu".

Reżyserowi zarzucono sześć przestępstw

Przypomnijmy, że w 1977 roku reżyserowi zarzucono w Stanach Zjednoczonych sześć przestępstw, w tym gwałt na osobie pod wpływem narkotyków i molestowanie nieletniej. Na mocy zawartej wówczas ze stronami ugody Polański przyznał się do uprawiania seksu z nieletnią, a prokuratura wycofała pozostałe zarzuty.

W ramach uzgodnionej kary reżyser dobrowolnie stawił się do zakładu karnego i spędził tam 42 dni na tzw. obserwacji diagnostycznej, która maksymalnie może trwać 90 dni. Po tym okresie został zwolniony przez władze więzienne, według których jego dalszy pobyt w zakładzie nie był wskazany. Przed ogłoszeniem wyroku Polański opuścił jednak USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej ugody. WIĘCEJ NA TEN TEMAT PRZECZYTACIE TUTAJ

(mal)