Dyplomaci w ambasadzie USA w Bejrucie niszczą tajne dokumenty. Amerykanie zdecydowali się na ten środek ostrożności w związku z antyamerykańskimi demonstracjami na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej.
Jak wynika z raportu Departamentu Stanu USA ambasada w Bejrucie "dokonała przeglądu procedur dotyczących sytuacji kryzysowych i zaczyna niszczyć tajne materiały". W dokumencie znalazła się też informacja, że libańskich pracowników ambasady wysłano wcześniej do domów w związku z protestami organizowanymi przez szyicki Hezbollah.
Według Associated Press, przedstawiciel Departamentu Stanu w Waszyngtonie zapewnił, zastrzegając sobie anonimowość, że nie ma na razie bezpośredniego zagrożenia dla pracowników ambasady w Bejrucie. Decyzja o niszczeniu tajnych materiałów w ambasadzie w Libanie ma charakter rutynowy - twierdzą anonimowe źródła.
W poniedziałek ulicami Bejrutu przeszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi protestujących przeciwko filmowi "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów). Do protestów wezwał przywódca Hezbollahu Sajed Hasan Nasrallah.
Libijski minister spraw wewnętrznych Fawzi Abdelal zdymisjonował dwóch wysokich rangą urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na wschodzie kraju. To efekt niedawnego ataku na konsulat USA w Bengazi, w którym zginął amerykański ambasador. Zrobimy to, co będziemy uważać za słuszne, jeśli w kierownictwie służb bezpieczeństwa znajdziemy wady, które wpłynęły na pracę służb w mieście - powiedział szef resortu spraw wewnętrznych.
Do ataku na biuro konsularne USA w Bengazi doszło w ubiegły wtorek. W ataku zginął amerykański ambasador Christopher Stevens, dyplomata Sean Smith oraz dwaj byli członkowie amerykańskich sił specjalnych Navy SEALs.Prezydent Libii Muhammad al-Magariaf powiedział w niedzielę, że zamach został zaplanowany przez islamskich ekstremistów. Z kolei według ambasador USA przy ONZ Susan Rice był on reakcją na wcześniejsze protesty w Egipcie.