Ważniejsze od prywatności jest zapobieganie zamachom. Według sondażu przeprowadzonego przez PEW Research Center 56 proc. Amerykanów akceptuje to, że służby śledzą ich aktywność w internecie, czy podsłuchują ich rozmowy. 41 procent nie zgadza się na inwigilację.

REKLAMA

Jednak Amerykanie pytani o szczegóły odpowiadają, że rząd nie powinien mieć dostępu do wszystkich e-maili, żeby zapobiegać ewentualnym zamachom. 62 proc. pytanych było zdania, że dla rządu federalnego ważniejszym zadaniem jest śledzenie potencjalnych zagrożeń, "nawet jeśli to uderza w prywatność".

Lawina komentarzy ruszyła po tym jak 29-letni były pracownik wywiadu Edward Snowden potwierdził istnienie tajnych programów, służących do zbierania na masową skalę i przetwarzania przez NSA i FBI danych telefonicznych milionów Amerykanów i obcokrajowców. W niedzielę na portalu internetowym Białego Domu pojawiła się petycja, której sygnatariusze domagają się uznania Snowdena "bohaterem narodowym", który ujawnił naganne praktyki rządu.

Bohater, czy zdrajca?

Jednak na forach internetowych wiele osób krytykuje Snowdena. Jak piszą to przestępca, który powinien być osądzony. Również przedstawiciele wywiadu USA, w ostrych słowach skrytykowali przecieki jako zagrażające bezpieczeństwu narodowemu. To dosłownie przyprawia o mdłości - powiedział dyrektor amerykańskiego wywiadu James Clapper. Programu bronił też były prokurator generalny za prezydentury George'a Busha. Michael Mukasey podkreślił, że dzięki monitorowaniu danych obcokrajowców w 2009 roku zatrzymano Najibullaha Zazi'ego, który planował atak terrorystyczny na nowojorskie metro.

"Amerykanie chcą być chronieni, ale nie kosztem wartości, które czynią nas Amerykanami. To dlatego (kandydat) Obama, potępiając rażące działania George W. Busha wywołał takie poruszenie w 2007 roku " - napisał "New York Times". Obamie wytyka się, że po objęciu urzędu, nie tylko nie zreformował ustanowionych za Busha programów kontroli danych, ale je rozwinął na większą skalę. Patrzyłem, jak Obama kontynuuje te same praktyki, które, jak myślałem, będą ścigane - powiedział Snowden.

"To, o co nasi samozwańczy liberałowie powinni się martwić, to kolejny udany atak terrorystyczny jak ten z 11 września 2001 roku, albo inny z użyciem broni masowego rażenia" - napisał z kolei w poniedziałek konserwatywny dziennik "Wall Street Journal". Zdaniem gazety zbieranie i zestawianie ze sobą ogromnej ilości danych by szukać korelacji wskazujących na potencjalne zagrożenie "ratuje życie ludziom", a poza tym jest lepszą, bo mniej ingerującą w indywidualną wolność metodą wywiadowczą.