​Departament Stanu USA wydał w czwartek alert dla Amerykanów przebywających za granicami kraju, ostrzegając ich o możliwym zagrożeniu atakami w związku z konfliktem Izraela z Hamasem.

REKLAMA

"W związku ze zwiększonymi napięciami w różnych miejscach świata, potencjałem do ataków terrorystycznych, demonstracji lub gwałtownych działań przeciwko obywatelom i interesom USA, Departament Stanu radzi obywatelom USA za granicą, by zachowali szczególną ostrożność" - napisano w alercie.

Dodatkowe ostrzeżenie wydano dla Amerykanów przebywających w Izraelu i Palestynie. W obydwu przypadkach wezwano do ostrożności, zwłaszcza w miejscach uczęszczanych przez turystów.

Wcześniej również ambasada USA w Bejrucie wezwała Amerykanów do opuszczenia kraju tak szybko, jak to jest możliwe, "dopóki jeszcze istnieją opcje komercyjne".

Podjęliśmy ten krok, bo widzieliśmy zwiększoną aktywność, która uzasadniała go. Widzieliśmy szereg protestów wokół ambasady USA - powiedział w czwartek rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller.

Nie wskazano na żadne konkretne powody ostrzeżenia. Do wydania alertu doszło jednak po tym, gdy w ostatnich dniach pod placówkami dyplomatycznymi USA, m.in. w Libanie i Turcji dochodziło do gwałtownych protestów.

Z kolei prokurator generalny USA Merrick Garland powiedział w czwartek, że w ostatnim czasie zwiększyła się liczba doniesień o groźbach wobec żydowskich, muzułmańskich i arabskich społeczności w Stanach Zjednoczonych.