Aleksiej Nawalny potwierdził dziś, że jest w kolonii karnej w Pokrowie w obwodzie włodzimierskim. Informacja o tym ukazała się na Instagramie opozycjonisty. Od rana przed kolonią karną dyżurowali jego adwokaci, licząc na widzenie z nim.
Muszę przyznać, że rosyjski system więziennictwa zdołał mnie zadziwić. Nie wyobrażałem sobie, że można urządzić prawdziwy obóz koncentracyjny 100 km od Moskwy - napisał Nawalny. Obok zamieścił swoje zdjęcie z ostrzyżoną na krótko głową.
Zapewnił, że na razie nie widział "żadnej przemocy, ani nawet aluzji do niej", niemniej "wierzy w liczne historie o tym, że niedawno w kolonii karnej nr 2 ludzi bito drewnianymi młotkami, aż byli na wpół żywi".
Teraz - dodał - "metody zmieniły się" i on sam nazywa "swój nowy dom" - kolonię karną - "przyjaznym obozem koncentracyjnym".
Kamery wideo są wszędzie, wszyscy są pod obserwacją i za najmniejsze naruszenia sporządzany jest raport - opisał opozycjonista sytuację w kolonii karnej.
Nawalny dodał, że zabroniono w kolonii karnej żargonu więziennego i przekleństw i zakaz ten jest przestrzegany.
On sam, zakwalifikowany jako więzień skłonny do ucieczki, jest ściśle pilnowany. W nocy funkcjonariusz regularnie filmuje go kamerą wideo, meldując, że "skazany Nawalny jest na miejscu".
Jeśli odnosić się do tego wszystkiego z humorem, to można żyć - podsumował Nawalny.
Adwokaci Nawalnego powiadomili w piątek, że opozycjonista został wywieziony z aresztu śledczego w miejscowości Kolczugino w obwodzie włodzimierskim, gdzie przebywał w ostatnim czasie. Obrońcy nie zostali poinformowani, dokąd go zabrano.
Agencja TASS podała, powołując się na źródło, że Nawalny jest w kolonii karnej w Pokrowie, miejscowości leżącej około 70 km od Kolczugina, w której ma odbywać wyrok pozbawienia wolności.
Moskiewski Sąd Miejski odrzucił pod koniec lutego apelację złożoną przez obrońców Nawalnego od decyzji sądu niższej instancji o "odwieszeniu" kary więzienia z 2014 roku za rzekome malwersacje finansowe.
Nawalny powinien spędzić w kolonii karnej około 2,5 roku.