Namiot w obozie trzecim, na wysokości około 5700 metrów, dostrzeżono z pokładu śmigłowca, który wysłano w rejon Nanga Parbat w poszukiwaniu dwóch himalaistów - Daniele Nardiego i Toma Ballarda. Od niedzieli nie ma kontaktu z Włochem i Brytyjczykiem, którzy tej zimy próbują zdobyć ten ośmiotysięcznik nową drogą. Helikopter wysłano o poranku i wykonał on dwa loty rozpoznawcze. Pozwoliła na to utrzymująca się w czwartek dobra pogoda. Akcja ma zostać wznowiona w piątek. Jak poinformowali współpracownicy Daniele Nardiego, do bazy pod K2 mają polecieć dwa śmigłowce, by zabrać stamtąd członków wyprawy Wasilija Piwcowa, którzy zgłosili chęć wzięcia udziału w akcji ratunkowej na Nanga Parbat.
Informację o rozpoczęciu poszukiwań potwierdził wcześnie rano włoski ambasador w Islamabadzie Stefano Pontecorvo. Uzyskał on zgodę na użycie śmigłowca od pakistańskich sił powietrznych. Od czasu ostatniego kontaktu z Nardim i Ballardem przez trzy dni trwały mocne opady śniegu - powiedział Pontecorvo agencji Reutera. Liczymy na możliwie najlepszy finał - dodał.
#NangaParbat Akcja ruszya. Jak informuje ambasador @pontecorvoste - migowiec wylecia w stron Nanga Parbat. Na pokadzie - Ali Sadpara. Pogoda pozwala na poszukiwania! @RMF24pl https://t.co/WAEDCmCXSm
m_rodakFebruary 28, 2019
Na pokładzie znaleźli się jeden z pierwszych zimowych zdobywców Nanga Parbat z 2016 roku Ali Sadpara oraz dwóch innych pakistańskich wspinaczy. Helikopter zabrał ich ze Skardu. Lot pod Nanga Parbat to około 40 minut.
Jak podali współpracownicy Nardiego, pierwszy z lotów rozpoznawczych nie przyniósł żadnych efektów. Helikopter przeleciał nad tzw. Żebrem Mummery'ego, którym wspinali się himalaiści, ale nie zauważono ich śladu. Śmigłowiec wrócił na lądowisko, by uzupełnić paliwo, a później wykonał drugi lot. Tym razem Ali Sadpara przekazał, że na polu śnieżnym zauważono namiot na wysokości obozu trzeciego założonego przez Nardiego i Ballarda. Dostrzeżono także w tym rejonie ślady lawiny. To oznacza, że działanie w tym miejscu mogłoby być niebezpieczne - przekazał.
Analizowane będą teraz zdjęcia wykonane z pokładu śmigłowca. Maszyna po południu wróciła do swojej bazy z powodu zapadającego zmroku. Jak później przekazali współpracownicy Nardiego na oficjalnym profilu himalaisty na Facebooku, w piątek do bazy pod K2 polecieć mają dwa śmigłowce, by zabrać stamtąd czterech uczestników wyprawy kierowanej przez Wasilija Piwcowa. Zgłosili oni chęć włączenia się w akcję poszukiwawczą. Maszyna ma ich przetransportować jak najbliżej obozu 3 na Nanga Parbat. Wszystko zależy jednak od pogody.
#ZimoweK2 Jeli pogoda pozwoli, jutro migowiec znw poleci pod Nanga Parbat i akcja bdzie wznowiona - donosi ambasador @pontecorvoste @RMF24pl https://t.co/40RD1ZI1sE
m_rodakFebruary 28, 2019
Ewentualny lot do bazy pod K2 stał pod znakiem zapytania ze względu na to, że leży ona w strefie kontrolowanego ruchu lotniczego znajdującego się pod jurysdykcją wojskową, a wszystkie tego typu strefy zostały zamknięte. Ma to związek z napięciem na linii Pakistan - Indie i eskalacją sporu o Kaszmir.
Gotowość do wsparcia akcji zgłosili uczestnicy obu ekspedycji na K2. Wyprawa kierowana przez Wasilija Piwcowa oficjalnie zadeklarowała możliwe skierowanie pod Nanga Parbat czterech himalaistów i przygotowała się do odlotu. Gotowość przedstawił też Bask Alex Txikon - lider międzynarodowej wyprawy, w której udział bierze m.in. białostoczanin Paweł Dunaj.
Włoch i Brytyjczyk rozpoczęli wyprawę na Nanga Parbat pod koniec grudnia. Mimo utrzymujących się przez kilka tygodni silnych opadów śniegu i fatalnej pogody, nie zrezygnowali ze wspinaczki i w ostatnich dniach najpierw postawili obóz czwarty na wysokości 6000 metrów, a później dotarli na 6300 metrów.