Były szef gabinetu premiera Portugalii przechowywał w biurze 78 tysięcy euro. Część pieniędzy ukryta była za fotografią jego szefa, czyli Antonio Costy - podaje stacja CNN Portugal. Szef gabinetu nie potrafi wyjaśnić, skąd wzięła się gotówka. Środki, jak wynika ze śledztwa, mogą pochodzić z korupcji. Sam Antonio Costa uważany jest dziś za najpoważniejszego kandydata na przewodniczącego Rady Europejskiej.

REKLAMA

W biurze Vitora Escarii, byłego szefa gabinetu premiera Antonio Costy, policja odkryła 78 tys. euro w gotówce. Środki te, jak wynika ze śledztwa, mogły pochodzić z korupcji.

Operacja "Influencer"

Według policyjnego dochodzenia, na które we wtorek powołuje się telewizja CNN Portugal, jedna z kopert, w której znajdowało się 60 tys. euro, ukryta była za dużą fotografią Antonio Costy ustawioną na jednej z szafek. Pod zdjęciem znajdowało się hasło z kampanii wyborczej socjalistów - "Idziemy razem i damy radę".

Pieniądze znaleziono podczas policyjnej obławy w listopadzie. Operacja śledczych objęła wówczas bliskie otoczenie ówczesnego szefa portugalskiego rządu.

Vtor Escria, chefe de gabinete do primeiro-ministro Antnio Costa data da operao Influencer, foi surpreendido por uma busca da PSP no palcio de So Bento.Saiba tudo aqui https://t.co/ML04jVi8bo pic.twitter.com/9rilYsbAyA

cnnportugalJune 17, 2024

Escaria, który nie potrafił wyjaśnić źródła pochodzenia kwoty 75,8 tys. euro w gotówce znajdującej się w jego biurze w trzech skrytkach, jest jednym z głównych oskarżonych o korupcję w dochodzeniu prowadzonym pod kryptonimem "Influencer". Podczas przeszukania urzędnik przyznał, że wiedział jedynie o 7620 euro w jednym z regałów.

Dymisja premiera

Przeszukania w biurze Escarii oraz kilku bliskich współpracowników Costy zbiegły się z jego dymisją. Costa tłumaczył wówczas, że rezygnuje z misji kierowania rządem, gdyż prokuratura objęła go śledztwem.

Antonio Costa, który w styczniu zrezygnował również z funkcji szefa Partii Socjalistycznej (PS), jest uważany za kandydata na przewodniczącego Rady Europejskiej.

Podczas dzisiejszego briefingu w Warszawie potwierdził to premier Donald Tusk.