Połowa Rosjan chce zobaczyć „Admirała”. To nowa rosyjska superprodukcja opowiadająca o admirale Kołczaku walczącym przeciwko bolszewikom w czasie rewolucji październikowej. W ciągu miesiąca film zobaczyło już sześć milionów widzów.
Udało się nakręcić film, który może obalić mit Czapajewa, wykreowany przez radziecką propagandę – żartują publicyści, ale to prawda. Udało się bowiem nakręcić obraz, który ludzie chcą po prostu oglądać. Mimo że pojawia się w nim znany z amerykańskich superprodukcji patos, kiedy Kołczak oddaje przed Bogiem oddaje się państwu rosyjskiemu.
Film muszą obowiązkowo zobaczyć rosyjscy żołnierze, a w ostatnich dniach ceny biletów obniżono siedmiokrotnie. Jutro Rosjanie świętują Dzień Jedności, z okazji rocznicy wypędzenia Polaków z Kremla. Na jutro przypada też dzień urodzin admirała Kołczaka.