Na każdym kroku widać, że Breda pamięta o polskich wyzwolicielach. Nad kanałem rozpostarty jest 50-metrowy baner z napisem: "Dzięki polskiej odwadze i sile nasze miasto zachowało piękno". Baner odbija się w wodzie. Słychać karylion wybijany przez dzwony średniowiecznego kościoła po drugiej stronie. Przewodnikiem dziennikarki RMF FM po śladach żołnierzy gen. Maczka jest pani Monika Van Iersel z Fundacji "Serce Polski", zaangażowanej w obchody 80-lecia wyzwolenia Bredy. Po zaciętych walkach 29 października 1944 r. miasto zostało zdobyte przez żołnierzy gen. Maczka.

REKLAMA

Pani Monika jest wzruszona, łamie jej się głos. Napis na banerze przypomina o tym, że miasto wyzwoli Polacy i nie zostało zniszczone jak wiele innych miast. To miejsce i kościół ocalało dzięki mądrej decyzji generała Maczka, człowieka bardzo wrażliwego, humanisty, który wprost zakazał ostrzału artyleryjskiego miasta - mówi Van Iersel.

Na starówce po drugiej stronie kanału docieramy do kultowego miejsca żołnierzy generała Maczka w Bredzie. To "Warschau bar" - założony po II wojnie światowej przez żołnierza Pierwszej Dywizji Pancernej Franciszka Mucharowskiego i jego żonę Janinę, uczestniczkę Powstania Warszawskiego.

Bar funkcjonuje nadal. Ma już inną nazwę - "Catch 22". Gdy wchodzimy, jego właściciel, Holender Ad Baelemans myje podłogę, szykuje się do otwarcia, jednak chętnie przerywa to zajęcie, by opowiedzieć historię tego miejsca.

W głębi piwiarni widać dawny szyld z napisem "Warschau bar". Ballemans utrzymuje kontakt z potomkami Mucharowskich i pielęgnuje pamięć o polskich bohaterach, ale poza tym prowadzi normalną piwiarnię.

Holender chwali się, że na tej samej ulicy były trzy polskie bary, ale ten był jedynym, w którym "wypadało bywać". Z jednej strony atmosfera była czasami smutna, bo Polacy nie mogli wrócić do swojego kraju, nie mieli kontaktu ze swoimi bliskimi w Polsce, a z drugiej - dobrze się tu czuli, tu była muzyka, śpiewy i tańce - opowiada. Nie ukrywa, że "lał się tu także" alkohol. Dzisiaj to miejsce odwiedzają Holendrzy i klienci, którzy mają jakiś związek z Pierwszą Dywizją i chcą "odetchnąć" tamtą dawną atmosferą. Jest także specjalny stolik dla gości Fundacji "Serce Polski", przy którym siedzimy z panią Moniką.

W miejscu, w którym wjeżdżały do Bredy oddziały pancerne generała Maczka, gdzie stoi czołg Panthera, podarowany przez żołnierzy miastu, spotykamy grupę Polaków, kibiców ze Śląska zachwyconych postawą mieszkańców miasta. Widać, że mieszkańcy Bredy dbają o te miejsca pamięci. I to jest bardzo budujące - mówi jeden z nich. Opowiada, że odwiedzili już kilka miejsc, by uczcić 80. rocznicę wyzwolenia miasta. Mój rozmówca zwraca uwagę na flagi rozwieszone wzdłuż ulicy z wizerunkami polskich żołnierzy, którzy zginęli wyzwalając miasto. Jacy to byli młodzi ludzie, takie młode twarze - zauważa pani Monika.

Następnie moja przewodniczka zabiera mnie pod mural poświęcony maczkowcom, który znajduje się na ścianie byłego budynku urzędu skarbowego. Autorem jest polski artysta używający pseudonimu - Otecki. Swoją pracę oparł na czarno-białym zdjęciu z 1944 roku, które przedstawia dwie holenderskie dziewczyny piszące kredą na polskim czołgu przesłanie dla rodzin. Trochę to abstrakcyjny, kubistyczny mural, ale podoba mi się - ocenia Van Iersel. Jedna z osób, która prosiła, żeby nie ujawniać jej nazwiska, mówi mi, że to zdjęcie to była "ustawka". Jedna z dziewczyn, która dożyła sędziwego wieku, miała jej ujawnić, że "zgarnięto je i poproszono o pisanie na czołgu dla zdjęcia". To nie umniejsza jednak w niczym muralowi.

Docieramy do Memoriału Generała Maczka, który jak podkreśla moja przewodniczka, nie jest zwykłym muzeum. To miejsce spotkań, pamięci - zaznacza. Są oczywiście eksponaty, takie jak autentyczny mundur generała Maczka podarowany przez jego dzieci. Memoriał jest na miarę XXI wieku, ma interaktywna ścianę, która z pewnością ułatwia młodym przyswoić trudną historię.

Naszą marszrutę po Bredzie kończymy na Polskim Cmentarzu Honorowym - tuż przy Memoriale. Krzyże na nagrobkach poległych za Bredę polskich żołnierzy stoją w równych szeregach, a na przodzie grób ich generała. Generał zmarł poza Holandią, ale jego ostatnim życzeniem było, żeby wrócić do Bredy i być pochowanym z "jego chłopcami" - mówi cichym głosem pani Monika. Zapalamy znicz.