W szpitalu dla pacjentów z Covid-19 w Zaporożu na Ukrainie, w którym ostatniej nocy w pożarze zginęły cztery osoby, doszło do wybuchu podczas podłączania respiratora - stwierdził szef władz obwodowych Ołeksandr Staruch. Wśród ofiar śmiertelnych pożaru są trzy starsze pacjentki i 26-letnia lekarka. Jak pisze agencja Ukrinform, kobieta do ostatniej chwili próbowała ratować chorych.
Prokurator generalna Iryna Wenediktowa poinformowała, że pacjentki, które zginęły, miały 64, 76 i 91 lat. Wszystkie były podłączone pod respiratory.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że ofiary zatruły się śmiertelnie czadem. Poszkodowani zostali też anestezjolog i pielęgniarz. Trafili do szpitala z oparzeniami i zatruciem tlenkiem węgla.
Na specjalnej naradzie poświęconej tragedii ordynator placówki Wołodymyr Szynkarenko przypuścił, że do pożaru doszło na skutek zapalenia się sprzętu medycznego.
Szef władz obwodowych poinformował z kolei, że miał miejsce wybuch podczas podłączania respiratora. Policja ustala, dlaczego do tego doszło. Według gubernatora na oddziale nie było systemu sygnalizacji przeciwpożarowej - podaje Ukrinform.
Pożar wybuchł na parterze czteropiętrowego szpitala, który przyjmował pacjentów z Covid-19. Jak wyjaśniono, na oddziale przebywały osoby podłączone pod respiratory. Podczas akcji ratowniczej pacjentów wynoszono na rękach.