Wśród ofiar i poszkodowanych po dwóch wybuchach w Bostonie nie ma Polaków. Informacje te jeszcze raz potwierdzają polscy konsulowie w Stanach Zjednoczonych. W wybuchach na mecie maratonu w Bostonie zginęły co najmniej 3 osoby - w tym 8-letnie dziecko. Ponad 140 zostało rannych. Śledztwo prowadzi FBI.
Polski konsul w Bostonie Marek Leśniewski-Laas powiedział, że nie ma informacji, by wśród ofiar byli Polacy. Również polski konsul w Nowym Jorku Mateusz Stąsiek, który pojechał do Bostonu, potwierdził, że wśród ofiar nie ma obywateli Polski, ani innych krajów Unii Europejskiej.
Konsulat RP w Nowym Jorku podał na swej stronie internetowej, powołując się na oficjalną stronę maratonu, że swój udział w biegu zgłosiło 37 osób polskiego pochodzenia. Na liście wyników podanej na stronie internetowej imprezy znalazło się 29 Polaków, którzy ukończyli bieg.
Informuje też, że władze Bostonu specjalnie uruchomiły linię dla rodzin i ofiar poszkodowanych w tragedii - 617 635 4500.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Do dwóch niemal równoczesnych wybuchów doszło w poniedziałek po godzinie 15.00 (21.00 czasu polskiego) tuż obok mety, kiedy uczestnicy słynnego maratonu bostońskiego kończyli bieg - trzy godziny po tym, jak metę przekroczyli zwycięzcy. Wybuchła ogromna panika; zakrwawieni ludzie krzyczeli i biegali w kłębach dymu.
Podmuch spowodowany przez wybuchy powalił na ziemię wielu widzów obserwujących biegaczy i powybijał szyby w okolicznych domach.
Służby wywiadowcze poinformowały, że dwa dalsze ładunki wybuchowe zostały rozbrojone nieopodal mety maratonu, którego trasa liczy 42 km.
Według policji zginęły trzy osoby, a spośród ponad 140 rannych co najmniej 17 jest w stanie krytycznym. Wielu rannych straciło nogi lub ręce. Inne obrażenia to złamania, rany spowodowane przez odłamki i pęknięte bębenki w uszach.
W poniedziałek w Bostonie obchodzony był Patriots Day, stanowe święto upamiętniające pierwszą bitwę z wojskami brytyjskimi podczas amerykańskiej wojny o niepodległość w 1775 roku.