280 euro za ławkę, 1130 euro za ławkę w komplecie z latarnią, 200 tysięcy euro za urząd gminy - taki cennik wyprzedaży małej miejscowości Esino Lario na północy Włoch przygotował jej burmistrz. Jak wyjaśnił, gmina potrzebuje pieniędzy.
Sprzedaję miejscowość - oświadczył burmistrz Pietro Pensa, którego słowa cytują włoskie gazety. Jak zauważają, jest to sprzedaż "po kawałku".
Swój prowokacyjny pomysł, nazwany "Sprzedam Esino", wytłumaczył następująco: "Musimy odzyskać fundusze, których nam brakuje". Zapewnił zarazem, że kierowana przez niego gmina nie stoi w obliczu bankructwa, lecz potrzebuje środków na rozwój i realizację niezbędnych projektów.
Zostaliśmy pozostawieni sami sobie w naszej walce z wyludnieniem - dodał.
Brakuje nam pieniędzy w kasie gminnej. Dlatego postanowiłem zająć mocne stanowisko dla dobra wszystkich wystawiając na sprzedaż symboliczne miejsca - wyjaśnił.
Pensa podkreślił: Aby poprawić jakość życia i sytuację w Esino, sprzedajemy je.
Przed oferowanymi obiektami ustawił wielkie kartonowe tablice z ceną i kodem kreskowym. Ogłoszenia o sprzedaży zamieścił też w prasie.
Malownicza górska miejscowość w regionie Lombardia, licząca obecnie ponad 700 mieszkańców, w latach 80. gościła w czasie wakacji ponad 10 tysięcy turystów, zwłaszcza z pobliskiego Mediolanu.
Potem, jak zauważyły lokalne władze, bardziej Włochom zaczęło opłacać się jeździć na urlop do Egiptu czy Tunezji. Z czasem z powodu spadku napływu turystów, miasteczko zaczęło borykać się z coraz większymi kłopotami. Stan obecny, opisany przez dziennik "La Repubblica" to fatalny transport i zniszczone drogi; jedna z nich jest zamknięta od roku z powodu osunięcia się części nawierzchni. Dzieci musza dojeżdżać daleko do gimnazjum.
Wśród wystawionych na sprzedaż przedmiotów jest też 14 rzeźb stacji z Drogi Krzyżowej, podarowanych miejscowości przez znanego artystę. Cena to 600 tysięcy euro.