Nastolatka w Bangladeszu została spalona żywcem po tym, jak oskarżyła swojego nauczyciela o molestowanie. Mężczyzna chciał, by dziewczyna wycofała oskarżenia.
19-letnia Nusrat Jahan Rafi w marcu oskarżyła dyrektora swojej szkoły o to, że molestował ją w swoim gabinecie. Mężczyzna - Siraj-ud-Daula - został zatrzymany i trafił wkrótce do aresztu.
Na początku kwietnia nastolatka miała zdawać egzamin z arabskiego. Kilka minut przed testem usłyszała, że jej koleżanka została zaatakowana na dachu.
Nusrat poszła na miejsce, ale tam nie znalazła swojej przyjaciółki - zamiast tego czekały na nią cztery zamaskowane osoby, które kazały jej wycofać oskarżenia wobec dyrektora szkoły. Kiedy nastolatka odmówiła, napastnicy oblali ją naftą i podpalili.
Całe ciało jej płonęło, kiedy zbiegała po schodach i wołała o pomoc. Inni uczniowie ugasili płomienie - opowiada starszy brat dziewczyny.
19-latka w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Miała poparzone 75 proc. swojego ciała. Niestety, nastolatka nie przeżyła.
Policja w związku z zabójstwem zatrzymała 15 osób, w tym jednego z nauczycieli. Wśród zatrzymanych są także dwie koleżanki nastolatki.
Według policji cały atak został zaplanowany przez dyrektora szkoły, który przebywa w areszcie. Jedna z zatrzymanych osób odwiedziła go przed popełnieniem zbrodni.
Śmierć Nusrat wywołał duże protesty w Bangladeszu. Premier Sheikh Hasina Wajed powiedziała, że domaga się "przykładnej kary" za te "obrzydliwe zbrodnie".