Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro skrytykował niedzielny atak kilku tysięcy swoich zwolenników, którzy wkroczyli na teren obiektów najwyższych organów władz państwowych, przedzierając się przez policyjne kordony i demolując m.in. siedzibę Sądu Najwyższego. W nocy polskiego czasu policja przejęła kontrolę nad siedzibą Kongresu Narodowego Brazylii.
Mamy około 200 osób aresztowanych na gorącym uczynku - poinformował minister sprawiedliwości Flavio Dino.
Wcześniej policja mówiła o 170 zatrzymanych. Władze policji federalnej nie potwierdziły doniesień gubernatora stanu federalnego Ibaneisa Rochy, który w wieczornym komunikacie podał, że podczas zamieszek w Brasilii zatrzymano 400 osób.
Chwilę później sędzia brazylijskiego Sądu Najwyższego Alexandre de Moraes postanowił zawiesić Rochę na okres 90 dni. Zarzucił mu zaniedbania w dziedzinie bezpieczeństwa.
Spiskowcy, którzy promowali niszczenie własności publicznej w Brasilii, zostaną zidentyfikowani i ukarani - oświadczył w nocy z niedzieli na poniedziałek prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, informując jednocześnie na Facebooku, że udał się do pałacu prezydenckiego i do budynku Sądu Najwyższego po tym, jak zwolennicy byłego prezydenta Jaira Bolsonaro wdarli się do budynków rządowych w stolicy kraju Brasilii w niedzielę po południu. "Jutro wracamy do pracy w pałacu prezydenckim. Zawsze demokracja" - zakończył swój wpis Lula.
Wcześniej Lula uznał niedzielne wydarzenia za "barbarzyńskie" i stwierdził, że brak odpowiednich zasad dotyczących bezpieczeństwa pozwolił "faszystowskim" zwolennikom Bolsonaro przełamać kordony utworzone przez brazylijskie wojsko przed budynkami rządowymi. "Ci ludzie są wszystkim, co jest wstrętne w polityce" - powiedział Lula na konferencji prasowej w Sao Paulo, cytowany przez CNN.
W opublikowanych na Twitterze postach były prezydent Jair Bolsonaro stwierdził, że nie popiera ataku swoich zwoleników na państwowe obiekty, gdyż są one niewłaściwe w warunkach demokracji.
"Pokojowe manifestacje, w formie zgodnej z prawem, stanowią część demokracji. Jednak wtargnięcia do budynków publicznych, jakie miały miejsce dzisiaj, a także były praktykowane przez lewicę w 2013 r. i 2017 r., wymykają się tej regule" - napisał Bolsonaro.
Były szef państwa napisał też, że odrzuca "oskarżenia bez dowodów", jakie w niedzielę wysunął prezydent Lula, zarzucając mu, że przyczynił się do inwazji na urzędy państwowe w Brasilii.
"Przez cały okres mojej kadencji zawsze przestrzegałem Konstytucji, szanując i broniąc praw, demokracji, przejrzystości i naszej świętej wolności" - podkreślił Bolsonaro.