589 dni bez rządu – Irlandia Północna pobija dziś rekord ustanowiony niegdyś przez Belgię. Wprawdzie Ulster nie jest samodzielnym państwem, ale podobnie jak Walia i Szkocja posiada własny parlament.
Działalność rządu Irlandii Północnej została zawieszona 19 miesięcy temu, gdy upadła rządowa koalicja. Tworzyły ją partie Demokratycznych Unionistów, którzy opowiadają się za związkiem z brytyjską Koroną, i republikanów z Sinn Fein, agitujących za zjednoczeniem Zielonej Wyspy.
Powodem sporu był skandal wokół programu oferującego Irlandczykom odnawialną energię. Jego organizacja przyniosła prawie pół miliarda funtów strat.
Wszyscy politycy zasiadający w parlamencie - łącznie 90 osób - do dziś otrzymują pełną pensje. Zostali oddelegowani do odpowiednich resortów i to służby publiczne w efekcie rządzą dziś Irlandią Północną. Posłowie zgodnie przyznają, że nie jest to demokratyczne.
Założenie samodzielnego parlamentu w Belfaście było następstwem podpisania Wielkopiątkowego Porozumienia, które w 1997 roku położyło kres bratobójczym walkom w Irlandii Północnej. Toczyły się one na tle religijnym między protestantami i katolikami.
Jedną z istotnych przyczyn konfliktu były także podziały na tle niepodległościowym. W rządzie Ulsteru zasiedli wówczas po raz pierwszy politycy reprezentujący zwaśnione strony. Irlandczycy, zdobywając polityczną autonomię, po raz pierwszy w historii mogli decydować o własnych sprawach. Na ulicach przestali ginąć ludzie. Wątpliwe jednak, by ustanowiony dziś rekord przeszedł do księgi rekordów Guinnessa. Niektóre decyzje dotyczące Ulsteru mogą teoretycznie nadal być podejmowane w Izbie Gmin. Czarnym scenariuszem impasu byłoby ponowne przejęcie całkowitej władzy nad Ulsterem przez Londyn. Jest to jednak mało prawdopodobne.
(j.)