Bratanica Jana Karskiego - legendarnego kuriera, który poinformował zachód o Holokauście, nie zgadza się na postawienie mu nowego nagrobka na waszyngtońskim cmentarzu. "Nie mogę tego zrozumieć" - mówi naszemu korespondentowi Ryszard Schnepf - ambasador Polski w Waszyngtonie. "Odnoszę wrażenie, że to kolejna próba zawłaszczenia pamięci o Janie Karskim" - dodaje.
Ambasador podkreśla, że prawo do spuścizny po Janie Karskim posiada noszący jego imię instytut w Waszyngtonie. Przyjąłem z konsternacją i smutkiem protest pani Kozielewskiej (mieszkającej w Polsce bratanicy Jana Karskiego), bo Jan Karski jest dobrem wszystkich Polaków. To nasz obowiązek upowszechniać wiedzę o nim i dbać o jego spuściznę - przekonuje. Spróbujmy uszanować w zgodzie pamięć o wielkim Janie Karskim, bo jestem przekonany, że nie życzyłby sobie awantur wokół swojej osoby - zastrzega.
Wiesława Kozielewska, bratanica Karskiego tłumaczy, że obecny rozsypujący się pomnik na cmentarzu Mount Olivet w Waszyngtonie zaprojektował sam Jan Karski i dlatego nie życzy sobie zmian.
Nowy pomnik Karskiego ma jeszcze w tym roku stanąć na cmentarzu w Waszyngtonie. Ambasada chce, by uroczystości z okazji setnej rocznicy urodzin legendarnego kuriera odbyły się już przy nim.