Wzrósł bilans ofiar po zawaleniu się dachu dyskoteki Jet Set na Dominikanie. Jak podają lokalne władze, 113 osób zginęło, a ponad 255 zostało rannych. Miejsce katastrofy wciąż jest przeszukiwane przez ratowników.

Do zawalenia dachu doszło we wtorek w stolicy Dominikany, Santo Domingo. Początkowo informowano o kilkudziesięciu ofiarach śmiertelnych. 

Aktualnie ta liczba wzrosła do 113. Poszkodowanych zostało 255 osób. 

Wśród ofiar znaleźli się znani w Dominikanie Nelsy Cruz, gubernatorka prowincji Monte Cristi, oraz Octavio Dotel, ceniony zawodnik baseballa. 

W momencie tragedii w klubie mogło przebywać nawet kilkaset osób, które zgromadziły się na koncercie Rubby'ego Pereza, popularnego wykonawcy merengue.

Agencja AP poinformowała, że w chwili katastrofy popularny w Santo Domingo klub  był wypełniony po brzegi.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

W pobliżu ustawiono prowizoryczną kostnicę

Kontynuujemy usuwanie gruzu i poszukiwanie ludzi - powiedział Juan Manuel Mendez, szef Centrum Operacji Kryzysowych. Będziemy niestrudzenie szukać (ofiar katastrofy) - dodał.

Prawie 12 godzin od momentu zawalenia, ratownicy wciąż wydobywali ocalałych spod gruzów. Na miejscu pracuje około 400 osób, jednak obawy o wzrost liczby ofiar śmiertelnych są coraz większe.

W pobliżu miejsca tragedii zorganizowano prowizoryczną kostnicę. Rodziny i przyjaciele zaginionych z niepokojem oczekują na jakiekolwiek informacje o swoich bliskich. Wierzę w Boga (i mam nadzieję), że uratujemy jeszcze wielu żywych ludzi - powiedział w rozmowie z dziennikarzami prezydent Dominikany Luis Abinader, który przybył na miejsce katastrofy.

Przyczyna zawalenia się dachu na razie pozostaje nieznana, podobnie jak informacje na temat ostatniej oceny stanu technicznego budynku. Właściciele klubu zapewnili o współpracy z odpowiednimi służbami w celu wyjaśnienia okoliczności katastrofy.