"Polska nie wykazuje chęci poprawy stosunków z Rosją" - mówi w wywiadzie dla agencji Ria Novosti ambasador rosyjski w Warszawie Siergiej Andriejew. Według dyplomaty, nowy skład polskiego rządu, niczego nie zmieni w stosunkach polsko-rosyjskich. To odpowiedź ambasadora na wystąpienie polskiego szefa dyplomacji mówiącego o chęci normalizacji stosunków z Rosją.

W rozmowie z agencją Ria Novosti rosyjski ambasador mówi o eskalacji ze strony NATO obecności wojskowej na polskiej granicy i o wymyślonym przez polskie władze rosyjskim zagrożeniu. Dodaje, że burzenie pomników wdzięczności Armii Czerwonej, potwierdza polski kurs w polityce na konfrontację z Rosją. Zdaniem Siergieja Andriejewa to demonstracja niechęci do normalnych stosunków między oboma krajami.

W ostatnią środę szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz spotkał się w Warszawie z ambasadorem Rosji w Polsce. Podczas rozmowy z dyplomatą, powiedział, że nie widzi podstaw do dalszego przetrzymywania przez stronę rosyjską wraku samolotu rządowego, który rozbił się pod Smoleńskiem. Jak dodał, Polska oczekuje jego zwrotu.

Minister dodał też, że oprócz zwrotu wraku tupolewa, Polska oczekuje również zapewnienia swobodnego dostępu do miejsca katastrofy i wznowienia współpracy przy budowie pomnika ofiar.

W piątkowej rozmowie z Ria Novosti ambasador rosyjski w Warszawie Siergiej Andriejew, podkreślił, że "temat zwrócenia Polsce szczątków samolotu prezydenckiego jest nadmiernie upolityczniony, wokół niego sztucznie tworzy się podwyższone zainteresowanie, jakby ta kwestia miała jakieś znaczenie symboliczne. Tymczasem z praktycznego punktu widzenia kwestia miejsca, gdzie znajduje się wrak - czy w Polsce, czy w Rosji - nie ma istotnego znaczenia. Polskim śledczym i ekspertom na wszystkich etapach śledztwa zapewniano do niego dostęp w pełnym zakresie - oświadczył ambasador.

Andriejew powtórzył, że wrak Tu-154M pozostaje w Rosji, ze względu na wciąż toczące się śledztwo. Dodał, że "kwestia polega na czymś innym: dlaczego do tej pory nie zakończono śledztwa? Przecież obraz katastrofy, jej przyczyny i okoliczności były jasne jeszcze w 2011 roku, kiedy opublikowano raporty naszego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego i polskiej komisji Millera". Nie ma od tej pory niczego, co podawałoby w wątpliwość ich główne wnioski. Jednak władze polskie nie kończą śledztwa, wysuwają coraz to nowe wersje, dlatego i rosyjskie śledztwo musi przedłużać swoją pracę - dodał rosyjski dyplomata.

(ug)