Korea Północna znowu otwiera się na turystykę zagraniczną, całkowicie zniesioną z powodu epidemii koronawirusa. Pierwszymi zagranicznymi turystami wpuszczonymi do tego kraju byli… Rosjanie. Pojechali do Korei Północnej na narty.
Z powodu inwazji na Ukrainę Rosjanie mają mocno ograniczone możliwości podróżowania po świecie. Wiele krajów odmawia im wjazdu, inne otwierają przed nimi swoje granice.
Grupa 100 Rosjan otrzymała możliwość wyjazdu do Korei Północnej na narty. Za 4-dniowy pobyt zapłacili ok. 750 dolarów.
Wyjazd był zorganizowany i kontrolowany. Rosjanom zabroniono robić zdjęcia żołnierzom czy placom budów. Cały czas "towarzyszyli" im tłumacze.
Oprócz pobytu w ośrodku narciarskim Masikryong Rosjanom zaoferowano zwiedzanie. Zostali zapakowani do autokarów i zawiezieni przed pomniki byłych przywódców Korei Północnej Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila. Zaproszono ich też do teatru na występ dziecięcej grupy tanecznej.
Było około 200 dzieci, liczyliśmy je na scenie podczas trwającego godzinę występu tylko dla nas. Było nas 97 sztuk na widowni - powiedziała CNN jedna z turystek Lena Bytjkova.
Kiedy patrzysz na Koreę Północną, możesz przekonać się, jak żyli nasi dziadkowie. To jak teleportować się w czasie. W miastach nie ma żadnych reklam, tylko partyjne slogany i flagi - wspominał podróż Ilja Voskresenskij. Dodawał, że podróż była surrealistyczna, przytaczając przykład pustych ulic i chodników.
Rosjanie nie przywieźli ze sobą wiele pamiątek. Jak mówili, były tam tylko dwa sklepy: jeden na lotnisku, drugi w stolicy; w obu do kupienia były magnesy, lalki albo klocki Lego.
Jak pisze CNN, kolejna grupa rosyjskich turystów ma pojechać na narty do Korei Północnej w marcu.
Przypomina przy okazji historię amerykańskiego studenta Otto Warmbiera, który udał się do Korei Północnej w 2016 roku. Został aresztowany za kradzież plakatu na ulicy. Pozwolono mu wrócić do Stanów Zjednoczonych po 17 miesiącach. Był w stanie wegetatywnym, wkrótce zmarł.