Brytyjski rząd przedstawił plany ożywienia kulejącej na Wyspach ekonomii. Poparł w nich między innymi pomysł zbudowania trzeciego pasa startowego na Heathrow.

Po raz pierwszy idea ta pojawiła się już 16 lat temu i została zaakceptowana przez Izbę Gmin. Kolejne rządy odkładały ją jednak na coraz wyższą półkę - budowa była zbyt droga, a efekt, jaki trzeci pas startowy wywarłby na środowisko, bardzo szkodliwy.

W międzyczasie kwestie walki z globalnym ocieplaniem i zmianami klimatycznymi stały się priorytetowe. Skąd więc taki skręt o 180 stopni w wykonaniu brytyjskiego rządu?

Po pandemii i następującej po niej recesji przyszedł okres delikatnego ożywienia gospodarki, ale nie trwał on długo. Obecnie wykres jej wzrostu jest zerowy. Przypomina elektrokardiogram pacjenta, który stracił ochotę do życia. Jednocześnie coraz częściej mówi się na Wyspach o kraju, który przestaje właściwie funkcjonować.

Trzeci pas startowy na Heathrow i inne ogłoszone państwowe inicjatywy powinny - zdaniem rządu - ten wykres zmienić. To sposób na poprawę gospodarki, a przez to na lepsze funkcjonowanie służby zdrowia i służb publicznych. Innymi słowy, na zapewnienie Brytyjczykom większej stabilizacji i stworzenie nowych perspektyw.

Znajdująca się w opozycji Partia Konserwatywna atakuje politycznie rządzących Laburzystów. Ale nawet w kręgu biznesmenów, którzy wspierają obecny rząd, pojawiają się krytyczne opinie. Zdaniem niektórych pomysł trzeciego pasa startowego jest chybiony.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Jak twierdzą, jego budowa trwać będzie 10 lat, a łączna kwota inwestycji przekroczy 50 miliardów funtów. Nie mówiąc o zniweczeniu targetów ograniczeń gazów cieplarnianych, o których tak często słyszymy. Jeśli klimat nadal będzie się zmieniał, to także wpłynie negatywnie na gospodarkę.

Z większym zrozumieniem spotkały się plany wpompowania pieniędzy podatnika w infrastrukturę tzw. brytyjskiej Doliny Krzemowej, która miałaby powstać między ośrodkami uniwersyteckimi i technologicznymi w Oxfordzie i Cambridge.

Z ogłoszonych dziś postulatów i planów wyłania się rząd stawiający na sztuczną inteligencję, przyciąganie inwestorów, deregulację i ograniczenie biurokracji, a także na zresetowanie relacji z Unią Europejską, które zostały zniszczone przez brexit.  

Czy Londyn faktycznie potrzebuje trzeciego pasa startowego?

Z portu lotniczego korzystają dziesiątki milionów ludzi rocznie - prawie 85 mln pasażerów. Samoloty startują i lądują na nim co dwie minuty. Niebo nad Londynem jest zatłoczone. 60 proc. wszystkich rejsów transportowych obsługiwanych jest właśnie przez port Heathrow. Lotnisko się dusi. A trzeci pas startowy mógłby pomóc w rozładowaniu tej sytuacji.

Na pewno też wpłynąłby pozytywnie na rozwój gospodarki i stworzył nowe miejsca pracy. Komentatorzy zwracają uwagę na dylemat, przed jakim obecnie stają rządy najbardziej rozwiniętych krajów świata. Po wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z paryskiego porozumienia klimatycznego i zapowiedzi intensyfikacji wydobycia ropy naftowej za Atlantykiem, ktoś musi naszą planetę ratować.

Jest jeszcze druga strona medalu, bo wobec groźby amerykańskiej izolacji, poszczególne kraje muszą o siebie zadbać. Wybór między kolejnymi pasami startowymi, lepszą gospodarką a losem przyszłych pokoleń dla jednych wydaje się oczywisty. Dla innych jest niewyobrażalny.

Opracowanie: