Pekin nie przebiera w słowach, krytykując politykę prezydenta Donalda Trumpa. Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Lin Jian, nie owijał w bawełnę, nazywając działania Waszyngtonu "hegemonicznymi". W środę, kiedy zaczęły obowiązywać nowe, 104-procentowe stawki celne na chiński import do USA, Lin zapowiedział "zdecydowaną" obronę interesów ChRL.
Nie pozwolimy nikomu odebrać Chińczykom ich uzasadnionego prawa do rozwoju - oświadczył Lin. Podkreślił, że Chiny nie będą tolerować żadnych prób szkodzenia ich suwerenności, bezpieczeństwu i interesom rozwojowym.
W odpowiedzi na pytania dotyczące planowanych działań, Lin zasugerował, że Chiny są otwarte na dialog i negocjacje pod warunkiem, że będą one oparte na "równości, szacunku i wzajemności". Jednakże dodał, że jeśli Stany Zjednoczone będą kontynuować wojnę celną i handlową, ignorując interesy obu krajów oraz społeczności międzynarodowej, Chiny "będą walczyć do końca".
Ministerstwo handlu ChRL również nie zostawiło suchej nitki na polityce handlowej administracji Trumpa, określając ją jako "klasyczny unilateralizm, protekcjonizm i zastraszanie gospodarcze". W wydanym oświadczeniu podkreślono, że Pekin "nie chce wojny handlowej", argumentując, że w takim konflikcie nie ma zwycięzców.
Konflikt nasilił się, gdy w lutym Trump wprowadził 20-procentowe cło na towary z Chin, a następnie, w ubiegłą środę, zapowiedział dodatkową 34-procentową stawkę. Po zapowiedzi Pekinu o podjęciu analogicznych działań, prezydent USA ogłosił kolejne 50-procentowe cła, co łącznie daje 104-procentowe obciążenie na niemal wszystkie produkty importowane z ChRL.