Brukselski budynek Pałacu Sprawiedliwości, który dominuje nad stolicą Belgii, znowu jest częściowo zamknięty dla zwiedzających z powodu przeciekającego dachu. To nie jest pierwszy raz, gdy w tym XIX-wiecznym budynku przeciekają stropy po obfitych opadach deszczu. We wrześniu zeszłego roku zawalił się strop w sali rozpraw Sądu Kasacyjnego.

To chyba najdłużej w historii remontowany budynek. W Brukseli mówi się, że jeśli ktoś urodził się w latach 80. zeszłego wieku, to jeszcze nigdy nie miał okazji zobaczyć gmachu bez rusztowania wokół fasady. A rusztowania od tego czasu tak zardzewiały, że same wymagały renowacji, którą rozpoczęto w 2014 roku. Rynny stale się zapychają powodując prawdziwe potopy.

W 2016 roku zawaliło się jedno z wejść, które od tej pory jest zamknięte. Archiwa Pałacu Sprawiedliwości są w opłakanym stanie: pokryte są grzybami i pleśnią. Powietrze, którym oddychają tam pracownicy, może być szkodliwe dla zdrowia. W wielu miejscach przeciekają stropy. 

Kiedyś budynek był chlubą miasta. Jego budowa rozpoczęła się w 1860 roku za panowania króla Leopolda I, a autorem projektu był architekt Joseph Poelaert. Pod koniec XIX wieku był uważany za największy budynek na świecie. Belgia jednak wówczas wyzyskiwała swoją kolonię w Kongu i finansowała tego typu imponujące wielkością i przepychem budowle. 

Teraz utrzymanie pałacu pochłania miliony euro. Renowacja liczącego ponad 100 metrów wysokości i 26 tys. metrów kwadratowych powierzchni budynku ma trwać jeszcze kolejne 20 lat i ma kosztować ponad 100 milionów euro.

Przedłużający się remont to powracający często temat belgijskiej prasy. Powodem tak przewlekłych prac remontowanych są, poza wysokimi kosztami i gabarytem obiektu, spory kompetencyjne między poszczególnymi organami belgijskich władz (federalnymi i regionalnymi) oraz konieczność uzgadniania wszystkich szczegółów z konserwatorem zabytków.

Budynek Pałacu Sprawiedliwości zaliczany jest do dziedzictwa kulturowego Belgii.

Opracowanie: