Sycylijski przedsiębiorca pogrzebowy postanowił rozszerzyć znacznie swoją działalność. Zamiast chować zmarłych, zaczął wydawać zgodę na ich odkopanie, a "zwolnione" w ten sposób miejsca na cmentarzu ofiarował nowym nabywcom. Proceder był wymagający. Przedsiębiorca współpracował z zakładami, by przeprowadzać błyskawiczne pochówki i ekshumacje, a jak wykazano w toku policyjnego śledztwa, trudnił się też kradzieżą biżuterii oraz sprzedawaniem złożonych na cmentarzu kwiatów lokalnym kwiaciarniom. Nazywał to "kawą dla grabarza".
Sycylijska policja poinformowała o zatrzymaniu grabarza w Trapani na zachodnim wybrzeżu Sycylii. Według komunikatu służb mężczyzna zatwierdzał decyzje, dotyczące "nadzwyczajnych procedur ekshumacji", w ramach których miejsca pochówku były oczyszczane z ciał, a następnie odsprzedawane.
"W ten sposób proponował szybkie pochówki w zamian za kwoty pieniędzy, które nazywał 'kawą dla dyrektora zakładu pogrzebowego'" - podała policja.
Proceder trwał latami i uwzględniał całą sieć powiązań lokalnego biznesu pogrzebowego. Policja poinformowała o obłożeniu zakazem działalności trzech zakładów na terenie miasta, z którymi grabarz współpracował, jednocześnie blokując możliwość działania zewnętrznej firmie zatrudnionej do zarządzania usługami.
W toku śledztwa ustalono także, że zatrudniał własnego murarza do prac przy kaplicach grobowych, naciągał skarb miejski, namawiając obywateli do niepłacenia podatku, a także powiadamiał lokalne kwiaciarnie, gdy na cmentarzu pojawiała się świeża wiązanka kwiatów. Pracownicy takich sklepów przybywali na miejsce, zabierali bukiety i odsprzedawali. Policja uważa również, że "przedsiębiorca" kradł wartościową biżuterię z ciał osób, które miały być pochowane.
Podczas policyjnego śledztwa udokumentowano 25 przypadków przestępstw, z czego 10 dotyczyła korupcji. Śledczy podejrzewają, że w procederze "kawy dla grabarza" uczestniczył także miejscowy lekarz sądowy, który miał wystawiać fałszywe oświadczenia o rozkładzie zwłok i inne.
W 2024 roku lokalne media donosiły o przypadku, gdy jedna z rodzin znalazła miejsce pochówku swojego bliskiego pod innym nazwiskiem. Jak się później okazało, ciało krewnego znaleziono później w torbie wraz z innymi ciałami w kolejnej części cmentarza.
Dwa tygodnie temu w Kalabrii sąd skazał tamtejszego zarządcę cmentarza na 5 lat więzienia, a jego syna na 3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Lokalna prasa z Tropei nazwała ich działalność "cmentarnym koszmarem", bo para usuwała rozkładające się ciała pod nowe pochówki, a nagrania z kamer policyjnych pokazały cały proces, w trakcie którego zwłoki były ćwiartowane piłami, nożami, a na koniec palone.
Jak podaje CBS News cmentarze, zakłady pogrzebowe są często kontrolowane przez mafię, zwłaszcza w południowych regionach Włoch, gdzie powiązania między lokalnymi urzędnikami, przedsiębiorcami i przestępcami są czasem wyjątkowo silne.