Atak na konsulat USA, w którym zginął ambasador tego kraju w Bengazi, był zaplanowany - podała francuska agencja AFP, powołując się na wypowiedź amerykańskiego urzędnika rządowego. Jego tożsamość nie została ujawniona.
Urzędnik powiedział agencji AFP, że ekstremiści wykorzystali demonstrację, by dokonać zaplanowanego ataku na amerykańską placówkę. Ma o tym świadczyć fakt, że byli uzbrojeni w broń strzelecką i granatniki. Przewodniczący komisji wywiadu w Kongresie USA Mike Rogers stwierdził, że wiele przesłanek wskazuje na to, że za atakiem w Bengazi stoi Al-Kaida.
Tymczasem urzędnik Pentagonu, którego tożsamość także nie została ujawniona, nie potwierdził tych spekulacji. Jego zdaniem, na razie jest za wcześnie, by "wiązać ludzi spoza Libii z tym atakiem". Śledztwo, które wyjaśni wszystkie okoliczności tego incydent, przeprowadzi m.in. FBI.
Po ataku na amerykański konsulat w libijskim mieście Bengazi, USA ewakuowały pracowników placówki do Niemiec. Amerykański Departament Stanu poinformował również, że do niezbędnego minimum zredukowany został personel ambasady USA w stolicy Libii, Trypolisie.
Według anonimowej urzędniczki Departamentu Stanu, którą cytuje niemiecka agencja dpa, nadal jest wiele niejasności co do przebiegu wydarzeń w Bengazi. Na przykład nie wiadomo, kto zabrał ambasadora Chrisa Stevensa z płonącego konsulatu do szpitala i czy w chwili przybycia do kliniki dyplomata jeszcze żył. W ataku na amerykański konsulat w Bengazi zginęło czterech Amerykanów.
Zamach w Bengazi ostro potępił Barack Obama. Zarządził wzmocnienie środków bezpieczeństwa w amerykańskich placówkach dyplomatycznych na całym świecie. Zapowiedział, że USA będą współpracować z rządem Libii, tak aby postawić sprawców przed sądem. Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton podkreśliła, że "wolna i stabilna Libia jest w interesie USA", wskazując, że atak na konsulat był dziełem "małej i brutalnej grupy", a nie rządu czy narodu Libii.
Władze libijskie przeprosiły za atak i zapowiedziały ukaranie winnych. Wicepremier Mustafa Bu Szagur mówił o "tchórzowskim ataku na konsulat", a przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Libii Mohammed Megarjef przeprosił USA podczas transmitowanej na żywo konferencji prasowej. Wiceminister spraw wewnętrznych Libii Wanis al-Szarif winą za atak obarczył zwolenników obalonego dyktatora Muammara Kadafiego.
Amerykańskie bezzałogowe maszyny rozpoczną loty nad Libią, aby tropić ekstremistów islamskich odpowiedzialnych za zamordowanie ambasadora USA - poinformowała CNN. Powołując się na anonimowe źródła w Pentagonie, telewizja sprecyzowała, ze samoloty będą latać m.in. nad Bengazi i zbierać dane wywiadowcze o obozach dżihadystów. Informacje będą następnie trafiać do władz libijskich. Według CNN administracja USA zapewnia, że kontrola nad operacjami samolotów będzie w rękach Libijczyków.
Wcześniej poinformowano o wysłaniu do Libii 50 żołnierzy piechoty morskiej USA. Mają oni wzmocnić ochronę amerykańskich placówek dyplomatycznych.
Rząd Afganistanu zablokował w środę dostęp do serwisu YouTube, żeby uniemożliwić użytkownikom w tym kraju oglądanie filmu z prorokiem Mahometem w roli głównej. Serwis został odblokowany, dopiero gdy usunięto "kontrowersyjne nagranie", ale był niedostępny przez około 90 minut.
Prezydent Hamid Karzaj powiedział o twórcach filmu, że dopuścili się "diabelskiego aktu", i podkreślił, że wolność słowa nie pozwala na obrażanie islamu. Talibowie tymczasem wezwali w środę Afgańczyków do walki ze Stanami Zjednoczonymi i zachęcili do dokonania "zemsty" na żołnierzach amerykańskich.
Film "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów) przedstawia Mahometa jako oszusta i erotomana, który akceptuje molestowanie seksualne dzieci. 54-letni reżyser filmu mieszka w Kalifornii. W jednym z wywiadów podkreślił, że obraz powstał po to, aby prowokować. Chciał również potępić islam jak religię propagującą terror. W wypowiedzi dla "Wall Street Journal" Bacile porównał islam do "raka" i stwierdził, że jest to religia nienawiści. Twierdzi, że produkcję filmu sfinansowano z pomocą ponad 100 żydowskich sponsorów.