Polska mogłaby poprzeć Michela Barniera na stanowisko szefa Komisji Europejskiej a prezydent Litwy Dalię Grybauskaitė na szefową Rady Europejskiej po Donaldzie Tusku – ustaliła dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Obie te kandydatury, chociaż jeszcze nieoficjalne – wydają się obecnie – najmocniejsze. W Brukseli aż huczy od spekulacji w sprawie rozdziału najważniejszych europejskich stanowisk. To będzie jeden z kuluarowych tematów rozpoczynającego się jutro szczytu UE w Rumunii.
Po stronie polskiej nie zapadły jeszcze żadne oficjalne decyzje w sprawie podziału unijnych stanowisk. Jednak jak usłyszałam w Warszawie "doświadczenie współpracy z Barnierem w sprawach Brexitu - było bardzo dobre". Polski rząd ani razu nie skrytykował Barniera - powiedział mi z kolei wysoki rangą unijny dyplomata w Brukseli.
Inny z moich rozmówców w Warszawie zauważył, że Michel Barnier rozpoczął w Polsce swoją kampanię wyborczą. Chodzi o wykład, który Barnier wygłosił 29 marca w Natolinie. To nie jest przypadek, że wybrał Polskę - potwierdza wysoki rangą unijny dyplomata w Brukseli, pewny, że polski rząd poprze Barniera.
Barnier, który mówi o sobie "socjalny gaullista" przekonywał w Natolinie, że Europa musi respektować wszystkie narody, ich kulturę, tradycję i język. Jego wizja integracji europejskiej, która respektuje państwa narodowe - nie jest obca politykom rządzącym w Polsce.
Barnier negocjując brexit pokazał się jako człowiek kompromisu i dialogu, który nikogo nie "zapędza do rogu". Teraz może liczyć na sympatię w Polsce i na Węgrzech, gdzie Victor Orban, wycofał niedawno swoje poparcie dla niemieckiego chadeka Manfreda Webera. Obecnie Barnier uchodzi za najmocniejszego kandydata. Do zdobycia tej funkcji przygotowywał się co najmniej od 2-3 lat, krok po kroku, nie omijając krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Oczywiście jego kandydaturę (przecież Barnier pochodzi z innego obozu politycznego) musi najpierw przedstawić prezydent Francji Emmanuel Macron. Źródła w Pałacu Elizejskim dają jednak do zrozumienia, że Barnier może liczyć na Macrona. Musi także upaść koncepcja "wiodących kandydatów" lansowana przez Parlament Europejski, co wydaje się już nieuchronne. Za Barnierem przemawia także fakt, że jest członkiem EPL, która prawdopodobnie zwycięży w eurowyborach.
Kończącą kadencję prezydencką Dalię Grybauskaitė najczęściej wymienia się obecnie - jako kandydatkę na stanowisko szefowej Rady Europejskiej po Donaldzie Tusku. Jest idealnym, kompromisowym kandydatem - mówi unijny dyplomata z dużego kraju.
Grybauskaitė jest dosyć "neutralna", nie ma zdecydowanych poglądów takich jak np. szef holenderskiego rządu Marc Rutte, którego też czasami wymienia się w gronie kandydatów. Jej spotkanie sam na sam z Donaldem Tuskiem podczas szczytu brexitowego 10 kwietnia niektórzy odebrali jako sondowanie przez Tuska możliwości "przekazania władzy".
Litwinka jest naturalnym kandydatem całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej, który chciałby utrzymać stanowisko szefa rady Europejskiej w swoich rękach. Polska z pewnością poparłaby jej kandydaturę. Jest kobietą i pochodzi z małego kraju - powiedział mi jeden z dyplomatów kraju Zachodniej Europy.
Na niekorzyść Grybauskaitė przemawia jednak jej krytyczny stosunek do Rosji. To argument, który mogą podnieść np. Włochy. Zdaniem moich rozmówców może on zostać jednak pominięty w ogólnym dążeniu do szybkiej decyzji w sprawie podziału stanowisk. Bruksela będzie chciała pokazać, że mimo narastającego w Europie populizmu - UE jest sprawna i skonsolidowana, więc będzie chciała szybko zamknąć potencjalnie wybuchowy rozdział pt. podział stanowisk. A to oznacza, że już 28 maja na szczycie unijnych przywódców, który odbędzie się zaraz po eurowyborach - zapadną decyzje co do procedury wyboru kandydatów, a na szczycie UE w czerwcu - poznamy już ostatecznie ich nazwiska.