Włoscy karabinierzy zatrzymali 47-latka, który porwał szkolny autokar. W środku było 51 uczniów szkoły średniej w Crema na północy Włoch. Policji udało się uwolnić wszystkie dzieci. 12 z nich i dwoje dorosłych trafiło do szpitala z powodu podtrucia dymem.

Porywacz to 47-letni Senegalczyk. Ousseynou Sy od 15 lat ma obywatelstwo Włoch. Był już wcześniej notowany przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu i przemoc seksualną.

Mężczyzna był kierowcą szkolnego autobusu. Zmienił nagle trasę, zatrzymał pojazd i z nożem w ręku powiedział uczniom, że nikt nie może wysiąść. 

Nauczycielce kazał związać kilkoro dzieci, ale zrobiła ona to na tyle lekko, że zdołały się one uwolnić.

Wtedy jeden z chłopców zadzwonił do rodziców i opowiedział o tym, co się stało. Ci zaś wezwali karabinierów, którzy ruszyli w pościg za porwanym autokarem.


Kierowca, uciekając, zjechał na pobocze i tam rozlał benzynę w autobusie. Następnie ją podpalił, krzycząc, że chce się zabić. Wykrzyczał też słowa: "Trzeba powstrzymać śmierć ludzi na Morzu Śródziemnym". 

Karabinierzy wybili szyby w autokarze i błyskawicznie wyprowadzili dzieci, a następnie aresztowali sprawcę. Chwilę potem autokar doszczętnie spłonął. Nie opłakujemy teraz 52 dzieci tylko dzięki karabinierom - powiedział prokurator z Mediolanu Francesco Greco.

Szef MSW Włoch Matteo Salvini, komentując ten incydent, zapytał: "Dlaczego osoba z takimi zarzutami kierowała autokarem ze szkolną wycieczką?".

Z rekonstrukcji porwania wynika, że koszmar na szkolnej wycieczce trwał 40 minut. 

Mężczyzna usłyszał zarzut porwania i zamiaru dokonania masowej zbrodni połączonej z terroryzmem.