Trzęsienia ziemi, cyklony tropikalne, powodzie... Niestety, na świecie, w tym w Polsce, w mijającym roku nie było spokojnie. Rok 2024, podobnie zresztą jak ubiegłe lata, przyniósł szereg katastrof naturalnych, w wyniku których zginęły tysiące osób. Na RMF24.pl prezentujemy subiektywne zestawienie najgorszych kataklizmów, do których doszło w minionym roku. Pod uwagę braliśmy m.in. liczbę ofiar śmiertelnych i rozmiar szkód.

Trzęsienie ziemi w Japonii

Zestawienie otwiera trzęsienie ziemi, które 1 stycznia wystąpiło w Japonii. Wstrząs o magnitudzie 7,5 nawiedził półwysep Noto, wchodzący w skład prefektury Ishikawa i leżący w środkowej części wyspy Honsiu.

Trzęsienie ziemi było bardzo mocno odczuwalne na powierzchni ziemi, co - niestety - przełożyło się na poważne szkody. Na terenie całej prefektury uszkodzonych bądź zniszczonych zostało prawie 140 tys. budynków, przy czym najmocniej dotknięte zostały miasta Wajima i Suzu. W wyniku trzęsienia ziemi zginęło ponad 500 osób, a prawie 1400 zostało rannych. To najbardziej śmiercionośne tegoroczne trzęsienie ziemi na świecie.

Po trzęsieniu ziemi powstało tsunami, które osiągnęło maksymalną wysokość 7,45 m. Co ciekawe, wstrząs miejscami znacząco zmienił krajobraz. Dwa dni po kataklizmie informowano, powołując się na dane z czujników GPS i satelitów, że ziemia w mieście Wajima mogła się podnieść nawet o 4 m; dodatkowo w trakcie trzęsienia ziemi nastąpiło przemieszczenie gruntu o ok. 1,3 m w kierunku zachodnim.

Powodzie w Afganistanie i Pakistanie

Rok 2024 przyniósł kolejne rozległe, destrukcyjne i - co gorsza - śmiercionośne powodzie w dwóch graniczących ze sobą państwach - Afganistanie i Pakistanie.

Między marcem a wrześniem w obu krajach zginęło niemal 1100 osób, przy czym 700 w Afganistanie, a prawie 400 w Pakistanie. Przyczyną powodzi były rzecz jasna ulewne opady deszczu, które nadeszły po zaskakująco suchej zimie. Wysuszona ziemia nie była w stanie przyjąć nadmiarowych ilości wody, co poskutkowało rozległymi zalaniami.

Uszkodzonych bądź zniszczonych zostało kilka tys. domów i setki kilometrów dróg. Co gorsza, zginęły dziesiątki tysięcy sztuk bydła domowego, co dla krajów zmagających się z głodem stanowi nie lada problem.

Huragany w Stanach Zjednoczonych

Końcem września i początkiem października amerykańską Florydę nawiedziły dwa potężne cyklony tropikalne - huragan 4. kategorii Helene i huragan 5. kategorii Milton. O ile w obu przypadkach najbardziej wysunięty na południe stan Ameryki uniknął najgorszego, to huragan Helene doprowadził do katastrofalnych powodzi w głąb USA, dewastując m.in. stan Karolina Północna. Zginęło wówczas 228 osób, a 26 zostało uznanych za zaginione.

Choć Helene nigdy nie była huraganem 5. kategorii, a Milton aż dwukrotnie (nad otwartymi wodami Zatoki Meksykańskiej), to doprowadziła do zdecydowanie poważniejszych szkód. Huragan może być prawdziwym potworem nad wodą, ale jeśli przed uderzeniem w ląd osłabnie, to jego skutki będą bardziej ograniczone niż w przypadku huraganu, który jest słabszy nad wodą, ale gwałtownie przybiera na sile przed uderzeniem w ląd.

To, że Milton był aż dwukrotnie huraganem 5. kategorii nad wodami Zatoki Meksykańskiej, dla mieszkańców Florydy nie miało żadnego znaczenia - meteorolodzy od początku prognozowali, że przed uderzeniem w ląd osłabnie i tak się faktycznie stało. Dzięki temu szkody nie były aż tak poważne, jak mogłoby się wydawać. Życie straciło 35 osób - nieporównywalnie mniej, niż w przypadku huraganu Helene.

Osuwisko w Papui-Nowej Gwinei

Pod koniec maja napłynęły tragiczne informacje z Papui-Nowej Gwinei. 24. dnia miesiąca, ok. godz. 3:00 czasu lokalnego, w prowincji Enga w regionie Mulitaka, ok. 600 km na północny zachód od stolicy Papui-Nowej Gwinei, Port Moresby, na sześć wiosek zeszło ogromne osuwisko.

Pod zwałami ziemi pogrzebanych zostało ponad 2 tys. mieszkańców, którzy spali w swoich domach. Ratownicy z organizacji CARE Australia informowali wówczas, że łączna liczba osób dotkniętych kataklizmem prawdopodobnie jest większa niż 4 tys., ponieważ obszar ten był "miejscem schronienia dla osób przesiedlonych w wyniku konfliktów".

Przedstawiciele organizacji pomocowej relacjonowali, że osuwisko pozostawiło gruz o wysokości nawet 8 m na obszarze 200 km2, odcinając dostęp do dróg, co utrudniało akcję niesienia pomocy. Jedynym sposobem na dotarcie do tego regionu były śmigłowce.

Według informacji oficjalnych władz życie straciło 670 osób. Wydaje się jednak, że jest to liczba mocno niedoszacowana.

Supertajfun Yagi

Tworząc zestawienie najgorszych kataklizmów mijającego roku, nie sposób nie wspomnieć o supertajfunie Yagi, który na początku września uderzył w kilka azjatyckich krajów. Yagi to najsilniejszy cyklon tropikalny, jaki powstał w 2024 roku nad wodami Zachodniego Pacyfiku. W szczytowym momencie - w czwartek 5 września - generował wiatr ciągły o prędkości 260 km/h i porywy dochodzące do 315 km/h. Ciśnienie w oku spadło wówczas do 915 hPa.

Zaczęło się od Filipin, w których centralną i północną część Yagi uderzył 2 września jeszcze jako burza tropikalna. W wyniku ulewnych opadów deszczu w wielu miejscach doszło do powodzi błyskawicznych i osuwisk, w efekcie czego zginęło 21 osób. Po opuszczeniu terytorium Filipin, Yagi "wtargnął" nad Morze Południowochińskie, gdzie ze względu na sprzyjające warunki gwałtownie przybrał na sile, stając się supertajfunem i generując wspomniany już wiatr ciągły o prędkości 260 km/h. Na trasie potężnego cyklonu tropikalnego znalazła się chińska wyspa Hajnan, w którą Yagi uderzył 6 września. Tego samego dnia supertajfun znalazł się jeszcze nad kontynentalną prowincją Guangdong. W Chinach zginęły co najmniej 4 osoby.

Kolejny na trasie supertajfunu - już wtedy znacznie słabszego - był Wietnam, w którego północną część Yagi uderzył 7 września. Skutki okazały się katastrofalne - silny wiatr, powodzie błyskawiczne i osuwiska doprowadziły do śmierci co najmniej 325 osób; rannych zostało blisko 2 tys. ludzi. Yagi uderzył potem jeszcze w Laos, Tajlandię i Birmę, w których zginęły w sumie 492 osoby (przy czym aż 433 w Birmie).

Powodzie w Brazylii

W kwietniu i maju doszło do rozległych i śmiercionośnych powodzi w Brazylii, przy czym szczególnie dotknięty został stan Rio Grande do Sul w południowej części kraju. Meteorolodzy informowali, że w ciągu pierwszych dwunastu dni maja w rejonie miasta Porto Alegre, stolicy stanu, spadło średnio łącznie 333,1 mm deszczu. Dla porównania - średnia miesięczna dla tego miasta, bazująca na danych z lat 1991-2020, wynosi zaledwie 113 mm.

W trwających od 29 kwietnia powodziach w stanie Rio Grande do Sul, najgorszych w skali całego kraju w ciągu ostatnich 80 lat, życie straciło co najmniej 181 osób, a ponad 800 zostało rannych.

Ogólnie rzecz biorąc, powodzią dotkniętych zostało 431 z 497 miejscowości w całym stanie. Pod wodą znalazło się wiele budynków mieszkalnych, siedzib firm czy dróg. Zniszczonych zostało wiele mostów. W szczytowym momencie bez prądu było ponad pół miliona osób. Zalania odnotowano również w kilku regionach znajdujących się w północnej części sąsiedniego Urugwaju.

Cyklon tropikalny Chido

W połowie grudnia w Majottę, francuską wyspę na Oceanie Indyjskim, uderzył potężny cyklon tropikalny Chido. Żywioł, któremu towarzyszył wiatr ciągły o prędkości przekraczającej 220 km/h, wyrządził ekstremalne szkody, uszkadzając bądź niszcząc tysiące domów. Był to najbardziej destrukcyjny cyklon tropikalny na tej wyspie od 1934 r.

Z informacji francuskiego MSW wynika, że domostwa na terenie slumsów zostały "zniszczone całkowicie". Agencja AFP podała, że nielegalni imigranci mieszkający na terenie slumsów często, wbrew zaleceniom władz, nie zgłaszali się do miejsc wyznaczonych jako schrony, ponieważ obawiali się, że jest to pułapka, której celem jest ich zatrzymanie i wydalenie z wyspy.

W wyniku uderzenia w Majottę cyklonu tropikalnego Chido życie straciło co najmniej 39 osób, a ponad 5,6 tys. zostało rannych. Wydaje się jednak, że nie jest to ostateczny bilans ofiar - tuż po kataklizmie władze szacowały, że zginąć mogło nawet kilka tys. osób. Obecnie ponad 200 osób jest zaginionych.

Majotta, leżąca ponad 8 tys. km od Paryża, jest najbiedniejszym francuskim departamentem. Według danych francuskiego Narodowego Instytutu Statystyki mieszka tam 320 tys. osób. Szacuje się jednak, że liczba ludności może być wyższa o 100-200 tys. z powodu nielegalnej imigracji z pobliskich Komorów. Około 77 proc. mieszkańców żyje poniżej progu ubóstwa.

Potężne tornado w Stanach Zjednoczonych

W kontekście najgorszych kataklizmów w 2024 roku warto również wspomnieć o tornadzie, które 21 maja uderzyło m.in. w miasteczko Greenfield w amerykańskim stanie Iowa. Było ono jednym z 248 tornad, które w dniach 19-27 maja powstały na środkowym zachodzie, południu i wschodzie USA.

Tornado z Greenfield zostało sklasyfikowane jako EF-4 w pięciostopniowej ulepszonej skali Fujity. Bazując na zniszczeniach, meteorolodzy ustalili, że tornado generowało wiatr o prędkości 298 km/h. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że tornado było silniejsze - mobilny radar dopplerowski zarejestrował wiatr o prędkości 497-512 km/h, co czyni tornado z Greenfield jednym z najsilniejszych w historii obserwacji.

W wyniku tego konkretnego tornada zginęło 5 osób, a 35 zostało rannych. Podczas całej serii tornad w dniach 19-27 maja życie straciło w sumie 21 osób, a 243 zostały ranne. Szkody oszacowano na 7,3 mld dolarów.

Powodzie w Hiszpanii

Na przestrzeni października i listopada żyliśmy katastrofalnymi powodziami błyskawicznymi na wschodzie Hiszpanii, w wyniku których życie straciło 231 osób, a 3 uznano za zaginione. Najmocniej dotknięta została wspólnota autonomiczna Walencja, ale powodzie odnotowano również w Andaluzji i Kastylii-La Manchy. To jedna z najbardziej śmiercionośnych katastrof naturalnych w historii tego kraju.

Gwałtowne burze, powodzie i podtopienia to skutek zjawiska atmosferycznego określanego mianem DANA (hiszp. depresión aislada en niveles altos). Powstaje ono, gdy zimne powietrze styka się nad Morzem Śródziemnym z ciepłymi i wilgotnymi masami powietrza. W efekcie powstają ekstremalne zjawiska pogodowe.

Powódź w Europie Środkowej

Zestawienie zamykają powodzie, które w drugiej połowie września nawiedziły Europę Środkowo-Wschodnią. Przyczyną kataklizmu były ulewne i długotrwałe opady deszczu generowane przez niż genueński Boris.

Pierwsze zalania odnotowano w Austrii i Czechach, a następnie powódź rozszerzyła się na PolskęRumunięSłowacjęNiemcy i Węgry.

Wielka woda spowodowała ogromne straty, przy czym najbardziej dotknięte kataklizmem zostały Polska i Czechy.

Z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wynika, że wrześniowa powódź w południowo-zachodniej części kraju zniszczyła lub w różnym stopniu uszkodziła 11 tys. domów jednorodzinnych i 2150 budynków wielorodzinnych. Straty liczone są w miliardach złotych.

W Polsce zginęło 9 osób. Ogólnie powódź w kilku krajach zabrała życie co najmniej 27 osób.