Trwają teoretyczne przymiarki do koalicji PiS z LPR, ale praktyka pokazuje, że współpraca tych partii nie układa się najlepiej. Przykład? Sejmowa komisja ds. służb specjalnych. Tam trwa prawdziwa wojna między partią braci Kaczyńskich a Romanem Giertychem.

Szef Ligi Polskich Rodzin z początkiem roku przejął pełnię władzy w komisji. To on decyduje, czym to gremium się zajmuje, kiedy się zbiera i z których rad korzysta. Posłowie PiS są wściekli, ale o sprawie mówi się tylko w kuluarach.

Giertych bowiem od kilku miesięcy jest nie tylko szefem, ale i jednoosobowym prezydium tej komisji. Jego zastępcą była Elżbieta Kruk, ale na początku roku trafiła do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pozostawiając liderowi LPR pełnię władzy.

Teraz Giertych blokuje możliwość poszerzenia prezydium, zablokował eksperta zgłoszonego przez PiS i jako jedyny z komisji może brać udział w zwoływanym przez szefa rządu kolegium ds. służb specjalnych.

Na początku maja minie półroczny okres jego przewodniczenia i wówczas pojawi się próba odwołania Giertycha, ale nie wiadomo, czy się powiedzie, bo on sam wielokrotnie zapowiadał, że ustąpić nie zamierza.