Papież Franciszek w liście wysłanym do Wenezueli do Nicolasa Maduro nazwał go „panem”, a nie prezydentem. Treść listu zrelacjonował w środę dziennik „Corriere della Sera”. Watykan oświadczył, że nie komentuje „prywatnych listów”.
Według włoskiej gazety jest to odpowiedź papieża na list, jaki na początku lutego wysłał do niego Maduro z prośbą o pomoc w rozwiązaniu kryzysu w Wenezueli. Zwraca się przede wszystkim uwagę na wymowę faktu, że Franciszek nie tytułuje go "prezydentem".
W styczniu tymczasowym prezydentem ogłosił się przewodniczący parlamentu, przywódca opozycji Juan Gauido.
Dziennik twierdzi, że w przesłaniu papież wyraża rozczarowanie tym, że "przerwano wszystkie próby znalezienia wyjścia z kryzysu wenezuelskiego", ponieważ - jak dodał - "po tym, co zostało uzgodnione podczas spotkań, nie nastąpiły konkretne gesty, by zrealizować porozumienia".
"Słowa zdawały się delegitymizować dobre intencje, które zostały zapisane" - dodał Franciszek.
Przypomniał, że zawsze był zwolennikiem dialogu; "nie jakiegokolwiek dialogu - zastrzegł - ale takiego, który zaczyna się, gdy różne strony konfliktu przedkładają dobro wspólne ponad wszelkie inne interesy i działają na rzecz jedności i pokoju".
Przypomniał rolę odegraną przez Stolicę Apostolską i biskupów Wenezueli w fazie kryzysu w 2016 roku i zaznaczył, że celem tego zaangażowania było znalezienie "pokojowego i instytucjonalnego" rozwiązania.
Papież zaapelował ponownie o to, by nie dopuścić do rozlewu krwi.
Wyznał, że jest głęboko zaniepokojony sytuacją w Wenezueli, zwłaszcza - jak dodał "cierpieniem szlachetnego narodu", które "zdaje się nie mieć końca".
Włoski dziennik odnotowuje, że ton listu papieża jest "ostrożny", co jest wyrazem zachowania pozycji "w połowie drogi" między tymi krajami, które uznały Guaido za tymczasowego prezydenta i tymi wspierającymi nadal Maduro.
Rzecznik Watykanu Alessandro Gisotti pytany o publikację w "Corriere della Sera" odparł: Jak zawsze z naszej strony nie ma komentarzy do artykułów na temat prywatnych listów - odparł.