W Pardubicach w Czechach doszło w nocy do zderzenia ekspresu firmy RegioJet jadącego z Pragi do Koszyc i dalej do Ukrainy z pociągiem towarowym, który transportował chemikalia. W pociągu osobowym było 380 podróżnych. Zginęły 4 osoby, jest wielu rannych.

Pierwsze doniesienia agencyjne mówiły o dwóch ofiarach śmiertelnych. Pół godziny później media poinformowały o czterech ofiarach i wielu rannych. Ostatecznie do szpitali trafiło 27 osób.

Jak mówią policjanci pomagający w akcji ratunkowej, przerażająca była absolutna cisza. Nie słychać było żadnych krzyków. Po torach poruszali się tylko ci, którzy byli wyraźnie zszokowani - mówił czeskim mediom jeden z funkcjonariuszy. 

Maszyniści obu składów przeżyli katastrofę.

Według wstępnych informacji maszynista składu osobowego zignorował sygnał czerwonego światła na semaforze. 

Po katastrofie czeska policja wszczęła już postępowanie karne w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa polegającego na zagrożeniu publicznym na skutek zaniedbania.

Czeskie media zwracają uwagę, że połączenie prywatnego przewoźnika RegioJet z Pragi do Koszyc na Słowacji i dalej do stacji Czop na granicy z Ukrainą jest głównie wykorzystywane przez ukraińskich uchodźców jadących do rodzin w kraju. 

Dwa pierwsze wagony pociągu towarowego, który przewoził chemikalia, ucierpiały najpoważniej w katastrofie, ale były puste i dzięki temu nie powstało ryzyko skażenia.

Ruch na trasie, na której doszło do wypadku - jednej z głównych linii kolejowych w Czechach - był po katastrofie zablokowany przez dziewięć godzin. W czwartek rano wznowiono ruch na jednym torze. Pełne przywrócenie ruchu spodziewane jest po południu.