"Ataki akustyczne", którym rzekomo zostali poddani amerykańscy i kanadyjscy dyplomaci pracujący w Hawanie, mogły spowodować u nich uszkodzenia mózgu - podała w środę telewizja CBS News, która twierdzi, że dotarła do dokumentacji medycznej w tej sprawie.
Według CBS lekarz, który badał tych dyplomatów, zdiagnozował u nich lekkie urazowe uszkodzenie mózgu i podejrzewał uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego.
Telewizja podaje, że kilku dyplomatów USA skarżyło się na niewyjaśnioną utratę słuchu, zawroty głowy, bóle głowy i zaburzenia równowagi.
FBI i kubański rząd prowadzą śledztwa ws. incydentów, które według amerykańskiego Departamentu Stanu rozpoczęły się pod koniec 2016 roku i trwały do wiosny tego roku. Źródło bliskie tej sprawie, które cytuje CBS, powiedziało, że celem dochodzenia jest ustalenie, czy dyplomaci byli celem "ataków akustycznych" w mieszkaniach, które udostępniał im kubański rząd. Według mediów dyplomaci zostali wystawieni na działanie zaawansowanych technologicznie urządzeń, emitujących niesłyszalne dla człowieka dźwięki. Urządzenia te miały być umieszczone w środku lub na zewnątrz mieszkań.
Według CBS personel dyplomatyczny przeszedł serię badań, w tym słuchu. Lekarz, który badał dyplomatów, w sporządzonej dokumentacji ostrzegł przed ryzykiem dla zdrowia związanym z dalszym narażeniem na oddziaływanie takich urządzeń.
Amerykański rząd nie podaje szczegółów incydentów i nie chce potwierdzić doniesień prasowych, według których dyplomaci padli ofiarą "ataków akustycznych". Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert przyznała w połowie sierpnia, że część pracowników amerykańskiej ambasady na Kubie powróciła do USA "ze względów medycznych". Nie wyjaśniła, jakie objawy stwierdzono u poszkodowanych Amerykanów ani o ile osób chodzi.
Telewizja CNN podała w poniedziałek, że po atakach pomoc lekarską otrzymało ponad 10 amerykańskich dyplomatów i członków ich rodzin oraz pięciu Kanadyjczyków. Według tego kanału dwóch dyplomatów, którzy byli leczeni w USA, odniosło długotrwałe obrażenia, w tym straciło słuch, i nie mogło wrócić na Kubę. Kolejni dyplomaci zdecydowali się skrócić swój pobyt na wyspie.
Źródło CBS twierdzi, że amerykański personel dyplomatyczny borykał się też z innymi nieprzyjemnymi sytuacjami w Hawanie. Samochody dyplomatów były niszczone, byli oni nieustannie obserwowani, włamywano się do ich mieszkań.
23 maja USA nakazały opuszczenie kraju dwóm kubańskim dyplomatom akredytowanym przy ambasadzie Kuby w Waszyngtonie, a ci spełnili to żądanie. Hawana określiła postępowanie strony amerykańskiej jako "nieuzasadnione".
W ramach zapoczątkowanej w 2015 roku odwilży między USA a Kubą po ponad 50 latach oba kraje otworzyły swoje ambasady. Placówki te działają nadal, mimo ogłoszonego w czerwcu przez prezydenta USA Donalda Trumpa przywrócenia części ograniczeń.
(az)