Koniec świętowania dla elit „dobrej zmiany” ogłasza profesor Andrzej Zybertowicz w wywiadzie dla tygodnika "Sieci". Diagnoza doradcy społecznego prezydenta RP jest jasna. "By wygrywać, by odnosić sukcesy, a nawet by się nie cofać, trzeba mieć zasoby w bardzo wielu miejscach i na bardzo wielu poziomach życia społecznego” – tłumaczy Zybertowicz. "Nie można wojny kulturowej wygrać bez ekspertów, również od komunikacji” – zauważa.

REKLAMA

W pierwszych tygodniach dobrej zmiany poważny socjolog związany z lewicą powiedział mi: "Wam się to nie powiedzie, bo nie macie dostatecznie silnych i licznych elit, by taką przebudowę Polski zrealizować". Jeśli nie sięgniemy po profesjonalistów, którzy będą uczestniczyli w projektach dobrej zmiany w trybie pozapolitycznym, np. po inżynierów, ale nie tylko, to rzeczywiście nie damy rady - podkreśla prof. Andrzej Zybertowicz.

Zdaniem doradcy szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego PiS stworzył specyficzny system, który jest aktywny na wszystkich pośrednich szczeblach uprawiania polityki. System ten, działający w oparciu o proste schematy, zdaje się jednak wyczerpywać swoje zasoby, co - zdaniem profesora - obrazuje różnica między programem 500+ a Mieszkanie 500+. Otóż wydaje się, że złożoność logistyczna, organizacyjna oraz finansowa, także PR-owska programu Mieszkanie+ jest o kilka rzędów większa niż słynnej "pięćsetki". [...] Kłopot w tym, że przez osiem lat opozycji Prawo i Sprawiedliwość wychowało środowiska, które przede wszystkim potrafiły skutecznie zabiegać najpierw o zachowanie substancji patriotyczno-instytucjonalnej, potem o zdobycie władzy, wreszcie wprowadzać względnie proste reformy - podkreśla profesor.

W rozmowie z tygodnikiem "Sieci" Zybertowicz przedstawia komunikację jako jeden z newralgicznych punktów dzisiejszej władzy. Bo nie można wojny kulturowej wygrać bez ekspertów, również od komunikacji. Komunikacja we współczesnym świecie wymaga bardzo finezyjnej gry na wielu instrumentach. To musi być wręcz gra wielonarracyjna, niemal symfoniczna - tłumaczy. Czym innym jest gra symfoniczna, która polega na tym, by zapewnić spójność obozu politycznego, czym innym jest takie komunikowanie się z elektoratem, by zniechęcić go do opozycji, a jeszcze innym realizowanie głębokich reform, które wymaga kooptacji nawet nie ze środowisk symetrystów, ale spośród ludzi pozapolitycznych - zastrzega.


Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Sieci".