Ministerstwo Zdrowia wycofuje się z budzących emocje przepisów dotyczących oddziałów ginekologiczno-położniczych. Chodzi o pomysł, zgodnie z którym pieniądze z NFZ miałyby otrzymywać tylko te placówki, w których rocznie na świat przychodzi co najmniej czterysta dzieci.

REKLAMA

O budzącym sporo emocji projekcie ustawy, który przygotowało Ministerstwo Zdrowia pisaliśmy we wrześniu.

Powodem ewentualnej likwidacji porodówek miała być zbyt mała liczba porodów. Na finansowanie z NFZ mogłyby liczyć tylko placówki, w których rocznie na świat przychodzi co najmniej czterysta dzieci.

Plan zamykania porodówek to tylko propozycja - przekonywał wówczas wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz. Dalsze losy tego projektu zależały od konsultacji społecznych i uwag, które wpłynęły do ministerstwa.

Teraz resort zdrowia wycofuje się z tego pomysłu. Nie będzie zamykania porodówek.

Szefowa MZ przyznała, że założenia te wywołały falę niepokojów. Wytknęła opozycji, że wykorzystali projekt reformy do straszenia pacjentów.

Uważam, że nasi adwersarze polityczni w sposób absolutnie niegodny wykorzystali tę sytuację, strasząc kobiety, strasząc pacjentów. Minister zdrowia nie może pozwolić na to, żeby ludzie żyli w lęku, że im zabiorą szpital, albo zabiorą porodówkę i kobiety nie będą miały gdzie rodzić. (...) Dlatego postanowiłam zmienić ten twardo brzmiący przepis w ustawie, że minister zdrowia określi liczbę porodów - powiedziała Izabela Leszczyna.

Mam nadzieję, że to uspokoi obawy społeczne. Nie ma nic gorszego niż kobiety, które boją się zachodzić w ciążę - dodała.

Kto zdecyduje o przyszłości porodówek?

Jak informuje reporter RMF FM, o przyszłości tych placówek będą decydować specjalne zespoły, które zostaną powołane przez wojewodów.

Będą one oceniać - jak tłumaczy minister zdrowia - ile porodówek jest potrzebnych w tym konkretnym regionie.

Będę chciała, żeby zespół wojewódzki - w którym będzie lekarz, konsultant wojewódzki w dziedzinie ginekologii - ocenił bezpieczeństwo pacjentek, chcę żeby o tym decydowały lokalne władze - mówi szefowa resortu zdrowia.

Reporter RMF FM ustalił, że ministerstwo chce, by w powiatach, gdzie w efekcie tych decyzji porodówek nie będzie, wzmocnione zostały zespoły ratownictwa medycznego.

Wszystko po to, by szybciej można było dowozić ciężarne do szpitala.