Policja i prokuratura wyjaśniają, jak doszło do tragedii w Kielcach przy ulicy Daszyńskiego. 43-letni mężczyzna znalazł w swoim mieszkaniu zwłoki dwójki dzieci i ciężko ranną żonę.
15-letnia córka, 5-letni syn i kobieta mieli liczne rany kłute. Mieszkanie było zamknięte od wewnątrz.
Nie mamy informacji o udziale osób trzecich - mówi w rozmowie z RMF FM Mariusz Bednarski ze świętokrzyskiej policji.
Obecnie jest za wcześnie na stwierdzenie, że mogło być to rozszerzone samobójstwo. Musimy jeszcze przeprowadzić wiele czynności na miejscu, w którym doszło do tragedii - mówi aspirant Mariusz Bednarski, który zapowiedział jednocześnie, że mogą one potrwać wiele godzin.
(łł)