Związkowcy uczestniczący w protestach w stolicy zorganizowali przed Sejmem wolną trybunę. Mikrofon oddano do dyspozycji osobom z różnych organizacji popierających demonstrację. Wszyscy występujący przedstawiają miażdżącą krytykę działań rządu.
Związkowy Hyde Park ruszył ok. 16:30. Jak informuje nasz reporter, przed trybuną zebrało się około 100 osób. To głównie uczestnicy protestu i przedstawiciele organizacji pozarządowych wspierających protesty. Każda z osób, które zgłosiły chęć przemawiania, ostro i jednoznacznie krytykowała działania rządu Donalda Tuska. Głos zabierali m.in. przedstawiciele Stowarzyszenia na rzecz praworządności, którzy apelowali, by "polskie prawo było prawem nadrzędnym nad unijnym"; Demokratyczne Zrzeszenie Studenckie, protestujące przeciwko opłatom za studia na dwóch i więcej kierunkach studiów; były minister rolnictwa i poseł, Gabriel Janowski, który ocenił, że Polska jest dziś krajem "podbitym, neokolonialnym" czy prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, który zachęcał do wspólnego świętowania 11 listopada.
W pewnym momencie na trybunie pojawił się gość z zagranicy - przedstawiciel węgierskich związków zawodowych. Gratulował on organizatorom demonstracji i opowiadał o ostatnich zmianach prawa wprowadzonych w jego kraju.
Tłem dla związkowej dyskusji jest odsłonięty dziś styropianowy pomnik Donalda Tuska. Związkowcy przedstawili szefa rządu z piłką pod pachą i w charakterystycznej, peruwiańskiej czapce na głowie. Pod prześmiewczym monumentem pojawiły się wieńce pogrzebowe.
Wolna trybuna nie ma odgórnie wyznaczonej godziny zamknięcia. Będzie otwarta, dopóki zgłaszać się będą kolejni chętni do zabrania głosu.
Piątek jest trzecim z czterech Ogólnopolskich Dni Protestu odbywających się w stolicy. Na jutro organizatorzy zaplanowali marsz gwiaździsty i wielotysięczną manifestację w centrum miasta.
W ramach wsparcia dla działań związkowców z "Solidarności", OPZZ i Forum przed Kancelarią Premiera demonstrowało kilkudziesięciu polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz sympatyków tej partii. Lider ugrupowania, Jarosław Kaczyński mówił, że wraz ze współpracownikami "przekazuje słowa pozdrowienia i solidarności związkowcom, którzy łączą się w jednym celu, którym jest powiedzenie: dość". To jest najlepsze miejsce, w którym można powiedzieć "dość", bo tu za nami jest gmach, w którym urzędują ci, którzy naprawdę podejmują decyzje. Czy są to decyzje suwerenne (...) nie wiemy, ale wiemy, że oni za nie odpowiadają. Za te decyzje odpowiada Donald Tusk, przedstawiciele PSL i ci wszyscy, którzy dzierżą dzisiaj najwyższe urzędy - przekonywał. To nie jest państwo dla wszystkich, to nie jest państwo prawdziwie demokratyczne, państwo, które ma służyć - mówił o Polsce za rządów koalicji PO-PSL.(MN)