Około 2 tys. stoczniowców, kolejarzy, pielęgniarek i nauczycieli demonstrowało w Gdańsku. Związkowcy "Solidarności" protestowali przeciwko bezrobociu i domagali się poprawy sytuacji gospodarczej. Związkowcy zebrali się przed pomnikiem Poległych Stoczniowców, a potem ruszyli w kierunku siedziby wojewody pomorskiego.
Do Gdańska zjechali członkowie związku z całego regionu. „Uzbrojeni” byli w transparenty, flagi, gwizdki, w tle usłyszeć można było piosenki Jacka Kaczmarskiego, barda „Solidarności” z lat 80.
Związkowcy krytykowali rząd Leszka Millera i domagali się, by lewicowy gabinet rządził mądrzej niż dotychczas. Niedługo będziemy umierać z głodu - krzyczały pielęgniarki. Chcemy zaprotestować przeciwko bierności odpowiedzialnych za politykę społeczno-gospodarczą rządu. Domagamy się powstrzymania upadku województwa. To jest już ostatnie ostrzeżenie, następne kroki będą bardziej zdecydowane - powiedział szef gdańskiej "Solidarności" Krzysztof Dośla.
Fotoreportaż
Demonstracja przeszła główną arterią komunikacyjną miasta. Trasę przemarszu ochraniało kilkuset policjantów, szpaler funkcjonariuszy ustawiony był także przed urzędem wojewódzkim, gdzie związkowcy złożyli petycję. Na szczęście obyło sie bez policyjnych interwencji.
foto Archiwum RMF
09:15