Ekspedientka jednego z łódzkich dyskontów z powodu kilkunastotysięcznego manka w kasie poprosiła narzeczonego i jego kolegę o pomoc w zorganizowaniu włamania i kradzieży. Cała trójka została zatrzymana.
Jak poinformował w piątek PAP kom. Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, w ubiegłym tygodniu funkcjonariusze otrzymani zgłoszenie o nocnej kradzieży z włamaniem do jednego z dyskontów w dzielnicy Polesie. Ze sklepu wyniesiono pieniądze i papierosy.
Śledczy prowadzący sprawę szybko doszli do wniosku, że za włamaniem może stać ktoś z personelu. Ostatecznie okazało się, że jedna z ekspedientek dyskontu już od jakiegoś czasu wynosiła ze sklepu papierosy, nie płacąc za nie. Gdy w sklepie zbliżał się termin rozliczenia, a dług był na tyle duży, że kobieta nie była w stanie go spłacić, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce - przekazał kom. Fiedukowicz.
Wyjaśnił, że wspólnie z narzeczonym i jego kolegą kobieta zorganizowała włamanie. Przekazała mężczyznom klucze do sklepu, by dorobili duplikaty, i ujawniła im kod do sejfu. Dzięki temu nie mieli problemów z dostaniem się do dyskontu i wyniesienia towaru i pieniędzy. Cała trójka podzieliła się łupem w jednym z łódzkich hoteli.
Po niespełna tygodniu wszyscy zostali zatrzymani. W ręce kryminalnych wpadło dwóch mężczyzn w wieku 45 i 39 lat oraz 30-letnia organizatorka kradzieży. Po przewiezieniu do komisariatu przestępcze trio usłyszało zarzuty kradzieży z włamaniem. Teraz grozi im kara nawet do 10 lat więzienia - powiedział kom. Fiedukowicz.
SPRAWDŹ: Ukrywał się przez 4 lata. Złapała go policjantka, której przyrządzał pizzę