4 złote do teorii, 28 złotych do praktycznego - tyle muszą dopłacać zgłaszający się na egzamin na prawo jazdy kategorii B. Jak ujawnia reporter RMF FM Krzysztof Kot, kłopoty kursantów wynikają z przeoczenia resortu transportu. To pierwsza taka sytuacja, kiedy kandydaci na kierowców muszą dopłacać, mimo że zapisali się na egzamin np. miesiąc temu.

REKLAMA

Przy poprzednich zmianach nie było takich sytuacji. Mimo wprowadzanych podwyżek, kursanci, którzy na egzamin zapisali się wcześniej, nie musieli dopłacać. W poprzednich rozporządzeniach był zapis, że opłaty wniesione do dnia zmiany rozporządzenia zachowują swoją ważność. W obecnym rozporządzeniu takiego sformułowania nie ma - mówi Ryszard Pasikowski, szef lubelskiego WORD-u.

Za powstałą sytuację odpowiada ministerstwo transportu. Po pierwsze podpisane 16 stycznia rozporządzenie resort opublikował dwa dni później, czyli 18 stycznia, a po drugie zapomniał o tych, którzy zapisali się wcześniej. Zdający, którzy o konieczności dopłaty dowiadują się od egzaminatorów, są zaskoczeni i zdenerwowani.

Resort transportu nie ma sobie nic do zarzucenia

W tym momencie stawka jest ustalona na tym poziomie i to są pieniądze, które są egzekwowane od Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego - mówił w rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszem Piekarskim rzecznik ministerstwa transportu. Mikołaj Karpiński stwierdził, że ministerstwo ustaliło stawki przed wejściem w życie nowych przepisów. Nie można mówić, że to jest zapóźnienie jakieś wielkie - to krótki komentarz Karpińskiego do faktu, że resort podał stawki za egzaminy na nowych zasadach w ostatniej chwili przed wejściem w życie nowych przepisów.

Jednak np. lubelski WORD poszedł na rękę przyszłym kierowcom - jeśli ktoś nie ma pieniędzy, żeby dopłacić na miejscu, może zdawać egzamin pod warunkiem, że złoży odpowiednie oświadczenie. Następnie kursant musi wpłacić pieniądze w ciągu trzech dni od daty egzaminu.

Krzysztof Kot: Panie dyrektorze, z czego wynikają dopłaty do egzaminów. Z czego to wynika?

Ryszard Pasikowski: Niestety, tutaj ministerstwo popełniło, moim zdaniem, taki bardzo drobny, ale błąd. W poprzednich rozporządzeniach był zapis, że opłaty wniesione do dnia rozporządzenia zachowują swoją ważność. I dopłat nie było. W obecnym rozporządzeniu, które zostało przyjęte, takiego sformułowania nie ma. W związku z tym od osób, które po 19 stycznia przychodzą na egzamin, żądamy dopłaty do egzaminu. Jeśli chodzi o egzaminy teoretyczny to jest 4 złote, jeśli chodzi o egzamin praktyczny, jest to 28 złotych. My nie możemy samodzielnie zwolnić osoby z opłat, dlatego że grozi nam dyscyplina finansów publicznych i dlatego mamy taką sytuację, jaką mamy. U nas kursanci, którzy przystępując do egzaminu nie mają pieniędzy, wypełniają pewnego rodzaju oświadczenie. Że w ciągu trzech dni takie środki w wysokości 8 złotych, czy 28 złotych przekażą na nasze konto i tę osobę dopuszczamy do egzaminu.

Jakie są te stawki w tej chwili?

Stawki są wyższe. Egzamin teoretyczny kosztuje 30 złotych, egzamin praktyczny 140 złotych, jeśli chodzi o kategorię B. Jeśli dwa na raz - to się sumuje.

Problemem są terminy - rozporządzenie weszło późno, zostało 16 podpisane.

Tak, to było z dnia na dzień. Jeśli chodzi o egzamin teoretyczny to wiele osób od razu się zapisywało na egzamin praktyczny. I te osoby po prostu będą musiały dopłacić do egzaminu.

Jaka to może być skala? Dziennie zapisywało się bowiem po 300, 400, a nawet i 500 osób.

Ja liczę, że jest około 2 000 osób, które będą musiały dopłacić do egzaminu praktycznego.