Skatowany przez czterech nastolatków pracownik ochrony Schroniska dla Nieletnich w Chojnicach (Pomorskie) nie żyje. Mężczyzna trafił w poniedziałek do szpitala w ciężkim stanie, doznał poważnego urazu głowy. Na początku tygodnia przeszedł operację w chojnickiej placówce. Niestety nie udało się go uratować.
Poprawia się natomiast stan zdrowia drugiego z pobitych pracowników ośrodka. Kierownik warsztatu ma złamane żebro. Po opatrzeniu ran został wypisany ze szpitala.
Zarzuty w śledztwie dotyczącym pobicia dwóch pracowników poprawczaka przedstawiono dotychczas 17-latkowi z Gdańska (Pomorskie). Chłopak jest oskarżony o czynną napaść na funkcjonariusza publicznego. Prokuratura nie ujawnia, czy przyznał się do zarzutu.
W minioną środę sąd aresztował go na 3 miesiące. Grozi mu od dwóch do 12 lat więzienia. Po śmierci strażnika 17-latek może jednak usłyszeć także zarzut usiłowania zabójstwa. W tej sytuacji nieletniemu groziłoby do 25 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura chce, aby trzej 16-latkowie byli sądzeni jak dorośli. W tej sprawie wysłano już wnioski do sądów rodzinnych i nieletnich w ich rodzinnych miejscowościach. Napastnicy pochodzą z Inowrocławia, Torunia i Włocławka (Kujawsko-Pomorskie).
Do pobicia pracowników poprawczaka doszło w poniedziałek. Czterech nastolatków pracowało w warsztacie znajdującym się na terenie schroniska dla nieletnich, pilnowanym przez strażnika i nauczyciela. Żeby uciec, pobili ich metalowymi prętami. Chłopcy nie uciekli daleko - policja złapała ich po niespełna godzinie, około 1,5 km od poprawczaka.