"Jesteśmy tu dziś w obronie wolnych mediów, wolnego słowa; gdy będziemy solidarni, wygramy, zmieciemy razem tę władzę" - mówił szef PO Donald Tusk podczas protestu w Warszawie przeciwko uchwalonej w piątek przez Sejm nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Manifestacje przeciw "lex TVN" odbyły się w blisko 130 miejscowościach w Polsce.
Największy protest przeciwko "lex TVN" odbył się w Warszawie przed Pałacem Prezydenckim. Na scenie - poza dziennikarzami - wystąpili liderzy opozycji. Na scenie - obok Donalda Tuska - pojawili się przedstawiciele Lewicy, Zielonych i Partii Razem. Protestujący zaczęli krzyczeć "Wolne media". Na finał demonstracji można było tu usłyszeć okrzyki "Zjednoczona opozycja".
Jesteśmy tu dziś w obronie wolnych mediów, wolnego słowa, ale chciałbym, byśmy każdego dnia myśleli, pamiętali też o tych, którzy nie mogą związać końca z końcem, bo drożyzna zabija ich budżety domowe, o tych wszystkich, którzy siedzą dziś zrozpaczeni w domu, bo dla ich bliskich chorych na Covid nie ma miejsca w szpitalu. O tych wszystkich, którzy są przez tę władzę upokarzani, jak Sebastian z seicento, na którego ruszyła cała machina państwowa - powiedział Donald Tusk.
Szef PO podkreślił, że mówi m.in. w imieniu tych, "którzy nie mogli wyjść na ulice polskich miast w obronie wolnych mediów, ale byli na przykład kilka tygodni temu tu z nami, na ulicach Warszawy i innych miast w obronie Polski europejskiej, w imieniu tych, którzy ciągle protestują w Białym Miasteczku, w imieniu pracowników cywilnych sądów i prokuratury, którzy też niedaleko od Białego Miasteczka cierpliwie walczą o swoje".
Gdy będziemy razem solidarni, wygramy, zmieciemy razem tę władzę, nie będzie po nich śladu - oświadczył lider PO.
Przywołał również słowa Czesława Miłosza, które umieszczono na pomniku poległych stoczniowców w Gdańsku po tym, jak wygrała Solidarność. Ci ludzie, którzy wówczas te słowa Czesława Miłosza umieścili na pomniku stoczniowców, oni dziś by dedykowali dokładnie te same słowa tej władzy, która dziś Polskę rujnuje - powiedział Tusk.
Te słowa jakże dobrze pasują do tego dzisiejszego naszego spotkania. Adresuję je do mieszkańca tego Pałacu i jego mocodawcy: "Nie bądź bezpieczny, poeta pamięta. Możesz go zabić, urodzi się nowy. Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla Ciebie byłby świt zimowy i sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta". Pamiętajcie o tych słowach wielkiego poety, pamiętajcie o tym, co czeka każdą władzę, która sprzeniewierza się ojczyźnie - powiedział Tusk.
Przemawiał też prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Mówił, że Polacy dożyli trudnych czasów, w których zadaje się im pytanie, czy Polska nadal jest demokratycznym krajem.
Odpowiedź jest bardzo prosta. Tak, nadal jesteśmy demokratycznym krajem, ale tylko dzięki wam, dzięki społeczeństwu obywatelskiemu. Dzięki temu, że tu jesteście, że nie dajecie sobie i nam odebrać nadziei, wielkie brawa dla was - powiedział polityk, zwracając się do zebranych.
Ocenił, że obecnie w Polsce trwa "czas niesłychanie trudny", w którym nie tylko trwają zmagania lekarzy z koronawirusem, ale także, jak stwierdził, "niszczony jest samorząd i zabiera się nam - wam - pieniądze, gdy niszczona jest edukacja, gdy jeden absurd goni kolejny absurd, próbuje się niszczyć wolne media".
I tutaj nie chodzi o jedną stację telewizyjną. Tu chodzi o to, że po jednej stronie mamy propagandę za miliardy, z drugiej strony niszczone są wszystkie wolne media - albo są wykupywane przez koncern paliwowy, albo naciskane, albo tak jak w tej chwili prześladowane przez chęć zmiany prawa. A za chwilę (będzie) cenzura internetu, za chwilę próba wygaszenia wszystkich niezależnych źródeł informacji. Ale my sobie na to nie pozwolimy - podkreślał prezydent Warszawy.
Wskazywał, że te zjawiska może powstrzymać tylko siła społeczeństwa obywatelskiego. W takich momentach jesteśmy razem, nawet jeśli ta cyniczna władza na kilka dni przed świętami próbuje wprowadzić kolejne ograniczenia, to właśnie my, społeczeństwo obywatelskie, wszyscy, którzy walczyli o polską demokrację na ulicach przez ostatnie lata, przedstawiciele partii politycznych, jesteśmy tu razem przed tym pałacem - mówił.
Zaapelował też do prezydenta Andrzeja Dudy "by choć raz był ze społeczeństwem obywatelskim".
Z kolei polityk Lewicy Adrian Zandberg podkreślał, że żadne media nie mogą być podporządkowane władzy i to kwestia fundamentalna dla demokracji.
Jestem tu dziś, choć jak państwo wiecie, często spieram się z liberalnymi dziennikarzami. Więc jak się domyślacie, nie przyszedłem tu dziś, by im kadzić. Przyszedłem tu dziś, bo wierzę w pluralizm i wierzę, że także państwo wierzycie w pluralizm. Polacy są bardzo różni - są konserwatyści, są liberałowie, są socjaliści i media muszą to odzwierciedlać - mówił lider partii Razem.
To, co dzieje się dziś, to jest zagrożenie dla tej wolności i dla tej różnorodności. Żadne media, i to jest kwestia zupełnie fundamentalna dla demokracji, nie mogą zostać podporządkowane władzy. I żadna władza, i to jest kwestia fundamentalna dla demokracji, nie może używać administracyjnych sztuczek, by ograniczać wolność słowa - zaznaczył.
Przekonywał, że w Polsce musi być gwarancja pluralizmu mediów, a "tej gwarancji i gwarancji wolności słowa dziś, pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, po prostu nie ma". Ta ustawa, która została przepchnięta w sposób absolutnie skandaliczny, ma bardzo czytelną intencję. Tą intencją jest likwidacja konkretnej redakcji, stacji telewizyjnej. I na to nie może być zgody. I dlatego ta ustawa powinna zostać zawetowana. Chcemy weta - oświadczył Zandberg.
Głos zabrał również jeden z liderów Polski 2050 Michał Kobosko, który podkreślał, że "jedną z rzeczy absolutnie najważniejszych, są wolne media". Chcemy być dumni z naszej ojczyzny, chcemy czuć się wolni, walczyć o wolność, gdy ktoś próbuje nam ją odebrać. (...) Będziemy o nią walczyć - oświadczył polityk.
Według Koboskiego, "PiS próbuje walczyć z mediami w sytuacji prawdziwego dramatu, który dzieje się obok nas". Codziennie pół tysiąca z nas traci życie z powodu Covid. (...) PiS walczy z mediami w sytuacji, gdy (prezydent Rosji Władimir) Putin zażądał od (prezydenta USA Joe) Bidena wpływu na los naszej ojczyzny, prawa do decydowania, jacy żołnierze mogą stacjonować w Polsce - wskazywał.
Telewizja TVN apeluje do prezydenta Andrzeja Dudy, by zawetował ustawę "lex TVN". I zachęca do podpisów pod pismem.
"Atak na wolność mediów ma daleko idące konsekwencje dla przyszłości Polski. Niszczone są wzajemne relacje z USA, największym sojusznikiem i gwarantem bezpieczeństwa naszego kraju. Nie możemy na to pozwolić! Potrzebujemy silnej, opartej na zaufaniu współpracy z międzynarodowymi partnerami" - napisano w apelu, który każdy może podpisać.
W piątek Sejm odrzucił bezwzględną większością głosów uchwałę Senatu o odrzuceniu "lex TVN". Teraz ustawa trafi do prezydenta Andrzeja Dudy. Głowa państwa ma 21 dni na jej podpisanie lub odrzucenie. Za odrzuceniem uchwały Senatu było 229 posłów, 212 było przeciw, 11 wstrzymało się od głosu.Wśród posłów, którzy zdecydowali o odrzuceniu uchwały Senatu było 225 posłów klubu PiS, 3 posłów Kukiz'15 oraz 1 poseł niezrzeszony. Wśród głosujących "za" był m.in. wiceminister sportu Łukasz Mejza, który zapowiadał w tym czasie urlop.
Przeciw zagłosowało 124 posłów KO, 44 - Lewicy, 24 - Koalicji Polskiej, 8 - Polski 2050, 4 - Porozumienia, 4 - koła Polskie Sprawy, 3 - PPS i jeden poseł niezrzeszony.
Wstrzymało się 10 posłów Konfederacji oraz jeden niezrzeszony.
Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, tzw. "lex TVN", dotyczy przyznawania koncesji mediom należącym do zagranicznego kapitału. Wprowadza zasadę, że w Polsce mogą nadawać tylko takie media, w których udział zagranicznego kapitału nie przekracza 49 proc., chyba że ma siedzibę na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego, a więc Unii Europejskiej, Islandii, Norwegii i Liechtensteinu.
Politycy PiS przekonują, że nowe prawo ma chronić polskie media przed przejęciem przez kapitał rosyjski, chiński czy arabski.
W opinii ekspertów zmiany w prawie spowodują, że stacja TVN straci koncesję na nadawanie, chyba że zostanie sprzedana przez obecnego właściciela, czyli amerykański koncern Discovery.