Komisja Europejska działa metodami zorganizowanej grupy przestępczej, bezprawnym szantażem wymuszając zmiany w polskim porządku prawnym, sprzecznych z polską suwerennością. Dlatego Solidarna Polska nigdy nie będzie uczestniczyć w pisaniu ustaw pod dyktando brukselskich urzędników - oświadczył minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Sejm rozpoczął w środę rozpatrywanie projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, który według autorów ma wypełnić kluczowy "kamień milowy" dla odblokowania przez Komisję Europejską środków z KPO.
Kluby KO, PSL, Lewica i Polska 2050 zapowiedziały złożenie wspólnych poprawek. Konfederacja zaś zawnioskowała o odrzuceni projektu. W konsekwencji Sejm nie zgodził się na odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu; za wnioskiem Konfederacji głosowało m.in. 21 posłów SP, w tym Ziobro. Projekt trafił do sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Na konferencji prasowej po głosowaniu szef Ministerstwa Sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro oświadczył, że "Komisja Europejska działa metodami zorganizowanej grupy przestępczej, bezprawnym szantażem wymuszając zmiany w polskim porządku prawnym, sprzeczne z polską suwerennością, uderzające w polską konstytucję, prowadzące do nieuchronnego chaosu w polskich sądach. Dlatego Solidarna Polska nigdy nie będzie uczestniczyć w pisaniu ustaw pod dyktando brukselskich urzędników" - oświadczył Ziobro.
Minister Ziobro pytany był m.in. o to, jak skomentuje zapowiedź opozycji o tym, że nie będzie blokować projektu o zmianach w Sądzie Najwyższym oraz czy Solidarna Polska liczy na weto prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie. Od dawna mówiłem, że w polskiej polityce Donald Tusk pełni rolę niemieckiego kolaboranta, politycznego niemieckiego kolaboranta. A Komisja Europejska kierowana jest przez Niemców - odpowiedział Ziobro.
Według szefa Solidarnej Polski, "to Niemcy prowadzą tak naprawdę napaść na państwo polskie, destruując polski system sądownictwa".
Atakowane są ustawy autorstwa pana prezydenta. Wbrew tym często powtarzanym nieprawdziwym informacjom, które pojawiają się w różnych mediach, że ustawy, które kwestionuje KE, są autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości, informuję państwa, że to jest nieprawda - oświadczył.
Przypomniał jednocześnie, że prezydent Duda zawetował w 2017 roku ustawy autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości.
Te ustawy, które myśmy zaproponowali, wówczas opierały się na założeniu i pewnej trzeźwej ocenie sytuacji, że w Sądzie Najwyższym znalazła się grupa sędziów-polityków, którzy przekroczyli granice między sądem a polityką i warunkiem sanacji, naprawy sytuacji w sądownictwie, jest pozostawienie w SN tylko tych sędziów, którzy mają świadomość, iż - wchodząc na salę sądową - swe poglądy polityczne zawieszają na wieszaku razem z paltem - powiedział.
Jak mówił, "prezydent, proponując rozwiązania (poprzedniej noweli) ustawy o SN wyszedł z założenia innego, dając szansę rzeszy sędziów, którzy uznawali, że można kwestionować decyzje polskiego parlamentu, polskiego prezydenta, można prowadzić politykę zamiast służyć polskiej konstytucji". Od tego czasu rozpoczęły się problemy, które narastają wraz z kolejnymi propozycjami kolejnych ustępstw (...) wobec UE, które rodzą kolejne żądania (...) wobec państwa polskiego - ocenił Ziobro.
Do tego dołączyła się decyzja premiera Mateusza Morawieckiego z grudnia 2020 roku, przed którą Solidarna Polska przestrzegała, mianowicie o poszerzeniu kompetencji władczych KE o nowe uprawnienia, których wcześniej Komisja nie posiadała, związane z warunkowością i z KPO. Czyli możliwością stosowania czego? Szantażu - powiedział.
Ziobro został zapytany też, czy jeżeli Sejm przyjmie projekt ustawy o Sadzie Najwyższym, to Solidarna Polska w geście sprzeciwu, honorowo odejdzie z rządu.
Pani redaktor przekona się jakie to będą decyzje - stwierdził, zwracając się do zadającej pytanie dziennikarki.
Zgodnie z projektem o SN sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów będzie rozstrzygał NSA, a nie - jak obecnie - utworzona niedawno Izba Odpowiedzialność Zawodowej SN. Projekt przewiduje też poszerzenie zakresu tzw. testu niezawisłości i bezstronności sędziego, który mogłaby inicjować nie tylko strona postępowania, ale także z urzędu sam sąd. Projekt uzupełnia także badania podczas testu o przesłankę ustanowienia sędziego "na podstawie ustawy".
Założenia projektu były negocjowane podczas rozmów ministra ds. UE Szymona Szynkowskiego vel Sęka w Brukseli. Sejm miał zająć się projektem w grudniu ubiegłego roku, ale został on zdjęty z porządku obrad. Wcześniej prezydent Andrzej Duda oświadczył, że nie współuczestniczył w przygotowaniu projektu ani nie konsultowano go z nim. Zaapelował o spokojne i konstruktywne prace parlamentarne nad projektem i zaznaczył, że nie zgodzi się na rozwiązania godzące w system konstytucyjny oraz nie pozwoli, aby do polskiego systemu prawnego został wprowadzony jakikolwiek akt prawny, który będzie podważał nominacje sędziowskie albo pozwalał komukolwiek je weryfikować.
Negatywnie o projekcie od początku wypowiada się koalicjant PiS - Solidarna Polska.
Opozycja zapowiedziała zgłoszenie poprawek, które dotyczą pięciu kwestii i - zdaniem polityków opozycji - mają "wprost na celu wypełnienie kamieni milowych" ws. KPO.