Wybory parlamentarne nie położyły kresu przemocy w Zimbabwe. Nadal w tym środkowo-afrykańskim kraju weterani wojny domowej i czarna biedota zajmują farmy białych.
W ciągu ostatnich 6 dni zajętych zostało 25 gospodarstw. Łącznie od początku roku potomkowie brytyjskich kolonizatorów utracili ponad 1600 farm. Kierujący całą akcją szef weteranów o pseudonimie Hitler, zapowiada, że nadal odbierał będzie ziemię, zagrabioną jego zdaniem przez Brytyjczyków. Podczas napadów na farmy zginęły co najmniej 33 osoby.
Prezydent Robert Mugabe zapowiada, że nie ugnie się pod presją międzynarodowych kredytodawców, domagających się zaprzestania prześladowania białych i grożących zerwaniem współpracy.
Kampania, popierana otwarcie przez prezydenta, miała doprowadzić do zastraszenia opozycji i popierających ją białych przed wyborami.
Plan się powiódł - Ruch na Rzecz Demokratycznych Zmian, sprzeciwiający się polityce Mugabego, nie zdołał wygrać. Rządząca ZANU PF utraciła jednak większość w parlamencie.
00:15