Nieprzyjemny zgrzyt podczas spotkania powstańców warszawskich z prezydentem. Po wręczeniu przez Andrzeja Dudę orderów kilkunastu uczestnikom zrywu głos zabrał wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich. "Jesteśmy kombatancką rodziną, chcemy, żeby istotne dla nas sprawy nie dzieliły nas" - zaapelował Zbigniew Galperyn. Wytknął władzom zmianę treści apelu pamięci podczas obchodów 72. rocznicy wybuchu powstania.
Są sytuacje, w których należy się spieszyć. Z roku na rok nas - weteranów II wojny światowej - szybko ubywa. Jesteśmy kombatancką rodziną i chcielibyśmy, aby istotne dla nas sprawy nie dzieliły nas - powiedział. Jako przykład Galperyn podał tekst apelu pamięci, który - jak powiedział - "od wielu lat odczytywany był na Placu Krasińskich przed Pomnikiem Powstania Warszawskiego". Na początku był to apel poległych w powstaniu, ale na skutek żądań środowisk powstańczych, a także indywidualnych osób, o poszerzenie jego treści o jednostki i dowódców biorących udział w powstaniu, ulegał zmianom. Tak że z czasem stał się nie apelem poległych, ale apelem pamięci - powiedział Galperyn.
Zbigniew Galperyn skarżył się także na ataki na szefa Związku Powstańców Warszawskich, generała Zbigniewa Ścibor-Rylskiego, najstarszego żyjącego oficera powstania. W czwartek, na wniosek Instytutu Pamięci Narodowej, warszawski sąd wznowił postępowanie lustracyjne wobec generała, zarzucając mu zatajenie kontaktów z SB i UB.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Sprawa dotyczy postawienia 99-letniego generała przed sądem lustracyjnym. Zarzutem ze strony IPN jest fakt, że przy powoływaniu na sekretarza kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari w 2007 roku nie ujawnił on informacji o swoich kontaktach z Urzędem Bezpieczeństwa. Przy czym należy podkreślić, że generał, przed przyjęciem tej nominacji, poinformował o tych kontaktach szefa kancelarii ówczesnego prezydenta RP oraz kanclerza kapituły - mówił Galperyn.
Podtrzymywanie kontaktów generała, jako oficera wywiadu AK z UB odbywało się na rozkaz i za wiedzą jego przełożonych z konspiracji. Nie była to współpraca z UB. Było to realizowanie rozkazu, a celem było pozyskiwanie informacji ważnych dla byłych żołnierzy AK. Niestety, nie żyje już nikt, kto mógłby poświadczyć, że generał otrzymał takie polecenie. (...) Mamy świadomość, że teraz jest to tylko słowo przeciw słowu oficera. Generał wykazał się w tamtych trudnych czasach odwagą i poprzez swoje działania uratował wiele osób - podkreślił Galperyn.
Ostro wypowiadał się także Leszek Żukowski, prezes Światowego Związku Żołnierzy AK. Podkreślał, że w Muzeum Powstania Warszawskiego weterani powstania czują się bardzo dobrze. Atmosfera tego miejsca sprawia, że "tutaj czujemy się młodsi, sprawniejsi, bardziej sobie przyjaźni" - opowiadał.
Z tą naszą sprawnością, to oczywiście propaganda. Jeżeli w najbliższym czasie nie zostaną podjęte jakieś kroki, w formie ustawy, zapewniającej powstańcom bezpieczną starość, to może dojść do tego, że bohaterowie będą umierali w zapomnieniu, mówiąc w przenośni: gdzieś pod płotem - powiedział prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, zwracając się do biorących udział w uroczystości prezydenta Andrzeja Dudy i prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz Waltz.
Prezes Okręgu Warszawa Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Stanisław Krakowski mówił, że jego pokolenie - tzw. Pokolenie Kolumbów - w okresie poprzedzającym powstanie "dyszało zemstą". Opowiadał, że przed wybuchem powstania rozstrzelano jego trzech przyjaciół, czternasto-, piętnastoletnich chłopców.
Dzień zemsty nastąpił 1 sierpnia. I z tego miejsca pozwolicie państwo, za panem gen. Ścibor-Rylskim, przeprosimy razem jeszcze raz mieszkańców Warszawy za tę gehennę, którą przeżyli w okresie wypędzania z Warszawy po upadku powstania - powiedział Krakowski. Dodał, że składa hołd ludności cywilnej stolicy, bez którego wsparcia powstańcy nie daliby rady walczyć tak długo.
Podkreślił, że wartości przekazane przez powstańców zaowocowały postawą Polaków w 89 r. Dziś żyjemy w wolnej Polsce, budujemy przyszłość narodu. I z tego miejsca chyba rzeczą stosowną będzie zaapelowanie do przywódców organizacji o to, żeby w swoich decyzjach kierowali się myślą i dobrze pojętym interesem narodu. Bo tylko jednością możemy budować wspólnotę. Swary dzielą naród, a wspólną przyszłość możemy budować tylko jednością - zaznaczył.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Podczas spotkania z powstańcami prezydent Andrzej Duda zaznaczył, że chce w imieniu Polaków, zwłaszcza młodszych pokoleń, oddać hołd powstańcom warszawskim - tym, którzy są jeszcze z nami; tym, którzy odeszli i tym, którzy "polegli w tamte sierpniowe, wrześniowe i październikowe dni".
Wcześniej prezydent wręczył odznaczenia państwowe.
To wielki zaszczyt dla prezydenta RP móc się spotkać z bohaterami, móc wręczyć w imieniu polskiego państwa odznaczenia bohaterom powstania warszawskiego, bohaterom pamięci o powstaniu, o tej wielkiej polskiej i warszawskiej tradycji, o tym fundamencie, na którym budujemy i powinniśmy budować przez następne wieki postawy kolejnych pokoleń młodych Polaków - powiedział prezydent.
Podziękował powstańcom za obecność. Jesteście państwo nieocenieni, jesteście nie tylko bohaterami powstania, jesteście też wychowawcami, jesteście wzorem, jesteście tymi, w których wpatrzone są oczy młodego pokolenia i waszych dzieci, wnuków i teraz waszych prawnuków. Patrzą na was z dumą, z dumą pamiętają o waszej wielkiej odwadze, o bohaterstwie, a przede wszystkim o miłości ojczyzny - podkreślił prezydent.
Powstańcy są naszym największym skarbem, powstanie jest pomnikiem naszej pamięci. I muszę państwu powiedzieć, że nie mówię tego wyłącznie jako prezydent RP. Mówię to także po prostu jako Andrzej Duda, który ma osobiście do powstania warszawskiego i powstańców szacunek niezwykle szczególny. Bo ja się wychowałem na tej tradycji, chociaż mieszkałem w Krakowie, chociaż tam chodziłem do szkoły - mówił prezydent. Już jako dziecko czytałem wspomnienia uczestników powstania warszawskiego, to była moja Biblia - powiedział.
Podkreślił, że gdy po raz pierwszy przyjechał do Warszawy, jeszcze jako dziecko, to - jak mówił - szedł "od kamienicy, do kamienicy, od miejsca do miejsca, od tablicy do tablicy, wspominając heroizm, czyn bojowy, bohaterstwo moich bohaterów".
Tożsamość współczesnej Warszawy zawsze będzie wyrastać z historii, z gruzów zburzonego miasta i postawy mieszkańców - powiedziała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podczas sobotniej uroczystości w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Mieliście wtedy między 13 a 18 lat - prezydent Warszawy zwróciła się do obecnych na uroczystości powstańców. Pomyślmy sobie, że dzisiaj nasze dzieci, wnuki w okresie wieku między 13 a 18 lat miałyby podjąć decyzję o pójściu do powstania. Straszne - mówiła. Dzisiaj na szczęście patriotyzm wygląda inaczej - podkreśliła.
Dziś patriotyzm to służba dla kraju, praca - taka zwykła, codzienna praca na każdym stanowisku. Wtedy patriotyzm oznaczał ofiarę krwi - powiedziała, wskazując na umieszczoną przed muzeum tablicę, na której wymienione są nazwiska poległych powstańców. Te nazwiska kilkunastu tysięcy poległych... A wiemy, że jeszcze oprócz poległych, którzy są tu wymienieni, były dziesiątki tysięcy innych - dodała.
Tożsamość współczesnej Warszawy (...) zawsze będzie wyrastać z historii, z gruzów zburzonego miasta - ja jestem z tego pokolenia, które pamięta gruzy - i postawy mieszkańców. Nie ulega wątpliwości, że udowodniliście, że Warszawa jest miastem nieujarzmionym. Ale dzisiaj to już wnuki pokolenia, nazwanego w skrócie "pokoleniem Kolumbów", to młodzi ludzie budują Warszawę. Warszawa rozwija się, odzyskuje swój wdzięk, ożywa i łączy tradycję z nowoczesnością. Jest stolicą Europy Środkowej - powiedziała. Mam nadzieję, że patrząc na dzisiejszą Warszawę jesteśmy z niej dumni - podkreśliła Gronkiewicz-Waltz.
Na uroczystościach, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie było szefa MON, Antoniego Macierewicza.
W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
(mpw)