Przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej ruszył proces w sprawie wybuchu gazu i zawalenia domu w Szczyrku. Do tragedii doszło w grudniu 2019 roku. Zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci. Śledczy ustalili, że do eksplozji doszło w związku z pracami budowlanymi prowadzonymi pod drogą, przy której stał dom. Przewiercony został gazociąg.

REKLAMA

Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób, w tym trzy, które bezpośrednio odpowiadają za wybuch. Akta sprawy liczą 39 tomów. Na sali rozpraw pojawili się bliscy ofiar.

Prokurator Lucyna Stebelska odczytała akt oskarżenia. Trwało to ponad 20 minut. Z aktu oskarżenia wynikało, że istniał ścisły związek między wybuchem gazu a pracami budowlanymi prowadzonymi pod ulicą, przy której stał zniszczony dom. Rozszczelniony został przebiegający pod drogą gazociąg.

Śledczy zarzucili w akcie oskarżenia trzem głównym oskarżonym: szefowi firmy budowlanej, która zleciła wykonanie przewiertu oraz dwóch pracowników, którzy go wykonali, doprowadzenie do katastrofy, w wyniku, której zginęło osiem osób, a kilkunastu kolejnych zostało narażonych na utratę zdrowia lub życia. Grozi im do 12 lat więzienia.

/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP
/ Andrzej Grygiel / PAP


Nie wstrzymali prac, choć nie wiedzieli gdzie przebiega gazociąg

Prokurator wskazała, że wykop - niezgodnie z projektem i ustaleniami - wykonywany był metodą przewiertu. Miał być realizowany poprzez wykop otwarty. Zdaniem śledczych, oskarżeni nie wstrzymali prac, choć nie mieli pewności, w którym miejscu przebiegał gazociąg. Nie zaprzestali ich też, mimo że wcześniej uszkodzili wodociąg. Wskazywało to, że w ziemi znajdują się instalacje, których przebieg nie jest dokładnie naniesiony na mapy.

Troje pozostałych odpowiada za nieprawidłowości przy rozbudowie sieci gazowej i nieumyślne doprowadzenie do katastrofy. Odpowiadają też za podżeganie do składania fałszywych zeznań jednego ze świadków. Grozi im do 8 lat więzienia.

Jeden z oskarżonych: Nie poczuwam się do winy (...) ale bardzo współczuję rodzinie

Jako pierwszy do oskarżenia odniósł się szef firmy budowlanej Roman D. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Odmówił składania wyjaśnień. Sędzia odczytał jego słowa wypowiedziane w śledztwie. D. wskazał w nich m.in., że na otwarty wykop nie godzili się mieszkańcy. Obawiali się uszkodzenia asfaltu na drodze. Zeznawał, że pytał wiertacza o bezpieczeństwo zastosowania przewiertu. Uzyskał deklarację, że nie będzie to niebezpieczne. Oskarżony mówił, że wskazał pracownikom miejsce przebiegu gazociągu. Pracownicy otrzymali też mapę z zaznaczonym przebiegiem rury.

Nie poczuwam się do winy i odpowiedzialności za powstanie zdarzenia i katastrofy, ale bardzo współczuję rodzinie. Nie byłem związany technologią wykonania wykopu
- mówił w śledztwie szef firmy budowlanej.

Do tragedii doszło 4 grudnia 2019 r. Wybuch gazu zniszczył całkowicie trzykondygnacyjny dom. Ratownicy znaleźli w gruzach ciała ośmiu ofiar, w tym czworga dzieci.