Przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej ruszył proces w sprawie wybuchu gazu i zawalenia domu w Szczyrku. Do tragedii doszło w grudniu 2019 roku. Zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci. Śledczy ustalili, że do eksplozji doszło w związku z pracami budowlanymi prowadzonymi pod drogą, przy której stał dom. Przewiercony został gazociąg.
Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób, w tym trzy, które bezpośrednio odpowiadają za wybuch. Akta sprawy liczą 39 tomów. Na sali rozpraw pojawili się bliscy ofiar.
Prokurator Lucyna Stebelska odczytała akt oskarżenia. Trwało to ponad 20 minut. Z aktu oskarżenia wynikało, że istniał ścisły związek między wybuchem gazu a pracami budowlanymi prowadzonymi pod ulicą, przy której stał zniszczony dom. Rozszczelniony został przebiegający pod drogą gazociąg.
Śledczy zarzucili w akcie oskarżenia trzem głównym oskarżonym: szefowi firmy budowlanej, która zleciła wykonanie przewiertu oraz dwóch pracowników, którzy go wykonali, doprowadzenie do katastrofy, w wyniku, której zginęło osiem osób, a kilkunastu kolejnych zostało narażonych na utratę zdrowia lub życia. Grozi im do 12 lat więzienia.
Prokurator wskazała, że wykop - niezgodnie z projektem i ustaleniami - wykonywany był metodą przewiertu. Miał być realizowany poprzez wykop otwarty. Zdaniem śledczych, oskarżeni nie wstrzymali prac, choć nie mieli pewności, w którym miejscu przebiegał gazociąg. Nie zaprzestali ich też, mimo że wcześniej uszkodzili wodociąg. Wskazywało to, że w ziemi znajdują się instalacje, których przebieg nie jest dokładnie naniesiony na mapy.
Troje pozostałych odpowiada za nieprawidłowości przy rozbudowie sieci gazowej i nieumyślne doprowadzenie do katastrofy. Odpowiadają też za podżeganie do składania fałszywych zeznań jednego ze świadków. Grozi im do 8 lat więzienia.
Jako pierwszy do oskarżenia odniósł się szef firmy budowlanej Roman D. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Odmówił składania wyjaśnień. Sędzia odczytał jego słowa wypowiedziane w śledztwie. D. wskazał w nich m.in., że na otwarty wykop nie godzili się mieszkańcy. Obawiali się uszkodzenia asfaltu na drodze. Zeznawał, że pytał wiertacza o bezpieczeństwo zastosowania przewiertu. Uzyskał deklarację, że nie będzie to niebezpieczne. Oskarżony mówił, że wskazał pracownikom miejsce przebiegu gazociągu. Pracownicy otrzymali też mapę z zaznaczonym przebiegiem rury.
Nie poczuwam się do winy i odpowiedzialności za powstanie zdarzenia i katastrofy, ale bardzo współczuję rodzinie. Nie byłem związany technologią wykonania wykopu- mówił w śledztwie szef firmy budowlanej.
Do tragedii doszło 4 grudnia 2019 r. Wybuch gazu zniszczył całkowicie trzykondygnacyjny dom. Ratownicy znaleźli w gruzach ciała ośmiu ofiar, w tym czworga dzieci.