Płód miał 9 miesięcy, ale był martwy już kilkanaście dni przed porodem – to nowe fakty w sprawie dziecka, które w zgierskim szpitalu urodziła pijana matka. Te informacje zdobyła reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka.
Po wstępnych wynikach sekcji zwłok płodu nadal nie wiadomo, co było przyczyną śmierci. Potrzebne będą dodatkowe badania tkanek i prawdopodobnie zostaną zlecone badania toksykologiczne na obecność alkoholu w organizmie płodu - zaznacza rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej, Krzysztof Kopania. Rodzice dziecka zostali przesłuchani i z ich zeznań wynika, że 28-letnia kobieta przez kilka dni przed porodem piła dużo piwa. Tak w prokuraturze przyznała sama matka. Natomiast ojciec martwej dziewczynki mówił, że partnerka w tajemnicy przed nim spożywała alkohol.
Do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów i dochodzenie toczy się w sprawie o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Jeśli pierwsze ustalenia z sekcji zwłok się potwierdzą, to matka nie będzie mieć przedstawionych zarzutów związanych ze śmiercią dziewczynki. W polskim prawie jest tak, że kobieta ciężarna nie odpowiada karnie za to, że szkodzi dziecku w czasie ciąży. Zaczyna odpowiadać, gdy dziecko się urodzi.
Rodzice wcześniej mieszkali w Konstantynowie Łódzkim, a potem w Aleksandrowie Łódzkim. W tej ostatniej miejscowości przebywali, gdy 28-latkę w nocy z poniedziałku na wtorek zaczął boleć brzuch. Pogotowie wezwała siostra partnera kobiety. Ciężarna trafiła do szpitala w Zgierzu, gdzie w sposób naturalny urodziła martwą dziewczynkę. Lekarze podejrzewali, że kobieta jest pod wpływem alkoholu. Gdy zbadano jej krew okazało się, że matka miała ponad 3 promile alkoholu w organizmie.
(mn)