"Indianie w Peru czują się osaczeni przez białych, patrzą na nich niechętnych okiem" - mówi reporterowi RMF FM podróżnik Zdzisław Preisner. Jego zdaniem , zamordowani kajakarze Jarosław Frąckiewicz i Celina Mróz to przypadkowe ofiary cywilizacyjnego konfliktu.
Tomasz Fenske: Wydawałoby się, że takie rzeczy już się nie zdarzają... jest pan zaskoczony informacją z dzisiejszego ranka?
Zdzisław Preisner: Oj tak. Peru jest mi znane, jest to kraj, który odwiedziłem dwukrotnie. Co prawda sytuacja w świecie nie jest w tej chwili najlepsza względem osób przebywających z zewnątrz do takich właśnie miejsc trudniejszych, w sensie eksploracji. Miejscowa ludność nie zawsze jest dobrze ustosunkowana do przybywających...
Tomasz Fenske: Mówił pan, że ta niechęć od kilkudziesięciu lat narasta...
Zdzisław Preisner: Narasta. Myślę dlatego, że osób przybywających, turystów, jest coraz więcej, w związku z tym rodzi się u miejscowej ludności taka potrzeba, by coś z tego pobytu skorzystać. Kończy się to czasem pozbawieniem sprzętu fotograficznego, pieniędzy... nie zawsze, na szczęście, mordowaniem, bo to najgorsze co może się zdarzyć. W Peru takich przypadków ja nie pamiętam, tak drastycznych, natomiast były przypadki kradzieży. Sam straciłem kamerę wideo parę lat temu.
Tomasz Fenske: W miastach też nie jest do końca bezpiecznie.
Zdzisław Preisner: Był przypadek w Limie, gdzie jest taka zasada ogólnie zalecana, choć - jak się okazuje - nie zawsze słuszna, by korzystać z taksówek, nie chodzić po ulicach, bo jakieś zagrożenia być mogą. Okazało się, że taksówkarz w Limie, mający kontakt z jakimś gangiem, dwie turystki polskie zawiózł gdzieś tam poza miasto, czyli okazało się, że ten taksówkarz nie był tym "bezpiecznym człowiekiem", który mógłby wspierać turystę, a wręcz przeciwnie...
Tomasz Fenske: Zasada ograniczonego zaufania obowiązuje wszędzie.
Zdzisław Preisner: Niestety, i to jest coś, co trzeba stosować właściwie w całym świecie. Zawsze coś się może wydarzyć, akurat teraz trafiło na Peru. Wydarzenie tragiczne... a przecież nasi kajakarze, wspomnę tutaj o '85 roku, odkrywali Kanion Colca, to było uważane za jedno z najważniejszych wydarzeń eksplorerskich w XX wieku. Kanion był, oczywiście, znany, ale został przez nich dokładnie opisany... to była wyprawa studencka, krakowska, słynna zresztą... także wkład naszych kajakarzy w poznanie tego kraju jest niebywały. To wydarzenie, które miało miejsce nad rzeką Ukajali, która przecież kojarzy nam się z książką Fiedlera chociażby, "Ryby śpiewają w Ukajali", a więc dobrze się powinna kojarzyć... to co się stało - tragiczne wydarzenie, oby się nie powtórzyło, w innych częściach świata także.
Tomasz Fenske: Jedna z wersji głosi, że miejscowi pozbawili życia naszych podróżników inspirowani jakąś legendą o białych ludziach. Biali wciąż są aż takim kuriozum w tej części świata?
Zdzisław Preisner: To jest Amazonia. Ukajali jest dopływem Amazonki wypływającym z okolic Iquitos, to jest znane miasto w Peru, do którego można dotrzeć tylko samolotem, skąd można wyruszyć w podróż rzeczną w dół Amazonki. To jest region 7 milionów kilometrów kwadratowych. Trudno powiedzieć, czy jest wiele plemion, które białego człowieka nie widziały, bo rozwój cywilizacyjny sprawia, że do wielu miejsc także turyści docierają lub eksplorerzy czy podróżnicy, badacze, którzy chcą mieć kontakt z plemionami, które takiego wielkiego kontaktu z białym nie miały... raczej rzadko się zdarza, by jakieś plemię nie miało go w ogóle. Ostatnio była taka informacja, że ktoś z samolotu dostrzegł właśnie miejsce, które prawdopodobnie nie było przez białego odwiedzane...
Tomasz Fenske: W Brazylii?
Zdzisław Preisner: Tak, potem okazało się, że to raczej tylko dziennikarska atrakcja. Także ten kontakt z białym człowiekiem raczej wszędzie był. Natomiast nastawienie może być różne, wynikające z obyczajów, zwyczajów, obawy przed kimś z zewnątrz czy białą skórą... czy tu było tak - nie wiemy, ale wszystko jest możliwe.
Tomasz Fenske: A spotkał się pan z legendami czy podaniami, w których biały były nacechowany negatywnie?
Zdzisław Preisner: Przyznam, że nie, ale... raczej pozytywnie, z kolei. Przecież to, co się wydarzyło na terenie Peru w czasie trwania Imperium Inkaskiego, które niestety upadło - w tym roku obchodzimy rocznicę odkrycia Machu Picchu, tak na marginesie - to a propos właśnie Inków to była taka legenda, że gdzieś, kiedyś zza wielkiej wody przybędzie biały człowiek na koniu, będzie miał długą brodę i będzie tym, który jest wysłannikiem bogów, że będzie właściwie Bogiem, który przybywa do tego kraju. Zostali przyjęci Hiszpanie niezwykle sympatycznie, co się niestety źle skończyło dla Inków. Także takie historie bywały, natomiast o negatywnych podaniach z tym regionem związanych... nie słyszałem.
Tomasz Fenske: Myśli pan, że to, co się stało, zniechęci podróżników chętnych, by eksplorować ten trudny teren?
Zdzisław Preisner: Myślę, że nie. Podróżnicy mają to do siebie, że jeśli mają w głowie jakiś plan, szczególny i ciekawy, to nic ich nie powstrzyma. Zresztą takie rzeczy to jest zawsze, moim zdaniem, przypadek. Jeśli ktoś zginie w naszej okolicy to moglibyśmy uznać, że nie należy domu opuszczać, bo jest zagrożenie. Nie są to powszechne rzeczy w świecie, takie jak to wydarzenie, które miało miejsce w Peru. Także nie wpłynie to na tych, którzy jakieś poważne plany mają, to jest rodzaj parcia, które trzeba wykonać, jeśli jest plan i coś zamierzonego, zwłaszcza jeśli chodzi o miejsce mało znane czy odkrywanie czegoś. Takie wydarzenie nie powstrzyma przed decyzją, żeby gdzieś się udać. Jasne, świat nam się trochę zmienił na gorsze z punktu widzenia wyjazdowego, docierania do różnych miejsc, z wielu powodów (...). Ostatnio byłem w Etiopii, w Dolinie Danakilskiej, gdzie porywano ludzi po prostu. W tej chwili turystyka tam trochę rusza, było może 3 tysiące osób ze świata, z Polski może 70, nie więcej... i tu właśnie jest przykład, że są takie miejsca na świecie, które mają opinię bardzo złą. Ale nie jest to Peru.