W poniedziałek w biurach poselskich powinni wreszcie pojawić się ich gospodarze - takie zapewnienia usłyszał nasz dziennikarz, Mariusz Piekarski. Przypomnijmy, że dwa dni temu reporterzy RMF FM zapukali do drzwi 60 poselskich biur. Zastali w nich 8 parlamentarzystów. Wprowadzenie dyscypliny w szeregach Platformy Obywatelskiej od razu zapowiedział wicepremier Grzegorz Schetyna, teraz jego śladem idą inne kluby.
Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS, twierdzi, że jego posłowie nie nadążają przyjmować wyborców i mają zapisy na kilka tygodni do przodu. Przyznaje jednak, że wytłumaczenia dla nieobecności posłów na dyżurach nie ma, tym bardziej że - jak usłyszał nasz reporter - prace klubu są tak organizowane, aby w poniedziałki nie ściągać posłów do Warszawy, aby każdy mógł być w tym dniu w swoim okręgu.
Swoich posłów broni Grzegorz Napieralski. Lider SLD ręczy za swoich ludzi i twierdzi, że zawsze są na swoim posterunku. Sam przyznaje jednak, że w ostatni poniedziałek kazał czekać swoim wyborcom.
O dyscyplinę w klubie PSL-u ma zadbać Stanisław Żelichowski. Według posła, ludowcy znają wagę kontaktu z wyborcami, co więcej mówi wprost, że byliby ciężcy frajerzy, gdyby nie było ich na dyżurach. Bo ten co nie chodzi na dyżury nie jest wybierany - pointuje.
I o tej prawdzie posła z bagażem sześciu kadencji warto pamiętać.