Nawet cztery miliony zdjęć rocznie będą mogły robić fotoradary Inspekcji Transportu Drogowego kierowcom przekraczającym prędkość. Stanie się tak, gdy ITD kupi zapowiadane trzysta takich urządzeń. Sfotografowani zobaczą jednak zdjęcia dopiero w sądzie, bo - jak ujawniliśmy - Inspekcja już ich do kierowców nie wysyła.
Zwiększenie liczby radarów i specyficzna interpretacja przepisów przez ITD ma rzeczywiście na celu poprawę bezpieczeństwa? Czy może chodzi o coś zupełnie innego - wyciąganie pieniędzy od kierowców, którzy wolą zapłacić mandat niż chodzić po sądach, by udowadniać swoją niewinność?
Policja wysyłała zdjęcia ukaranym kierowcom. Podobnie robi teraz straż miejska, tylko ITD, która od ponad pół roku zarządza fotoradarami, tego nie robi. Dlaczego? Bo przepis mówi, że dokumentacja "może", a nie "musi" zostać wysłana. Wykorzystuje w ten sposób przepisy, licząc, że kierowcy nie pójdą do sądu, tylko zapłacą mandat, przyznając się nawet do cudzej winy.
Na przykład właściciel firmy z kilkunastoma samochodami zamiast szukać winnego wśród swoich kierowców - co zresztą bez zdjęcia może być niemożliwe - może przyjąć mandat na siebie.
Ponadto zdarzają się przecież przypadki błędnego odczytania tablicy rejestracyjnej. Jeśli więc mandat trafi do niewinnego kierowcy, ten może się bronić tylko w sądzie.
Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości krytykuje praktykę stosowaną przez ITD. To rozwiązanie jest błędne, bo niejako wymierza się karę zaocznie, bez okazania dowodu, co jest sprzeczne z ogólnym porządkiem prawnym - tłumaczy.
Jest też druga strona medalu. Jeśli jednak, tylko co dziesiąty ukarany kierowca do sądu się odwoła - cywilne wydziały zostaną zasypane sprawami. Prawnicy inspekcji też nie będą wychodzić z sądów.
Obecnie Inspekcja Transportu Drogowego dysponuje 70 fotoradarami. Biorąc pod uwagę, że część z nich może akurat przechodzić przeglądy, załóżmy, że zdjęcia wykonuje 60 urządzeń. Od 1 lipca 2011 roku wysłano do kierowców prawie 400 tysięcy wezwań. To oznacza, że każdy z fotoradarów wykonuje dziennie 35 zdjęć.
Przyjmijmy, że po zakupie 300 nowych fotoradarów, wszystkie urządzenia, które będą pstrykać 40 zdjęć dziennie, wykonają ich w roku ponad 4 miliony. To oznacza, że nawet jeśli tylko co dziesiąty ukarany odwoła się do sądu, do wydziałów cywilnych wpłynie nawet 400 tysięcy spraw. Tymczasem do tych wydziałów spływa obecnie od 3 do 5 milionów spraw. 400 tysięcy to więc liczba znacząca i zdaniem prawników mocno ograniczy sprawność sądów.
Rzecznik Praw Obywatelskich domaga się zmiany tych przepisów, a Ministerstwo Finansów już zapisało, że wpływy z mandatów mają w tym roku wynieść 1,2 miliard złotych.