"Zbrodnie seksualne Niemców w okupowanej podczas II wojny światowej Polsce wciąż są słabo zbadane" - mówiła w Katowicach dr Maren Roeger z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie.
Jak wyjaśniła, jednym z powodów było funkcjonujące do niedawna założenie, że skoro istniał sformułowany na tle rasowym zakaz kontaktów seksualnych Niemców ze Słowianami i Żydami, Niemcy rzeczywiście stosowali się do niego.
Wystąpienie dr Roeger było elementem zorganizowanej przez katowicki oddział IPN konferencji "Struktury zbrodni. Nowe kierunki badań nad zbrodniami Trzeciej Rzeszy". Badaczka podkreślała, że w zakresie jej zainteresowania istnieje znaczna luka badawcza, związana m.in. z przemilczeniami - także wśród historyków.
W Polsce niemiecka okupacja była bowiem badana przede wszystkim pod względem wojskowym i prawnym. Przed 1989 r. przemoc seksualna prawie nie pojawiała się w badaniach. Według Roeger mogło to wynikać np. ze źle rozumianej dyskrecji czy też przyporządkowaniu seksualnej przemocy wojennej jako zjawiska dodatkowego, jedynie towarzyszącego innym represjom.
Ten aspekt widoczny jest też w międzynarodowych badaniach, również niemieckich. Choć przemoc seksualna sowietów jest ważnym elementem pamięci historycznej Niemców, niemieccy historycy przez lata nie zajmowali się nią. Dopiero na przestrzeni ostatnich 10 lat zaczęły pojawiać się opracowania zbierające dostępne nieliczne źródła.
Trudności ze źródłami także w przypadku gwałtów w Polsce dotyczą zarówno ich liczby, jak i jakości. W tej pierwszej kwestii problemem jest duża strefa niewiedzy, wyrywkowość. Odnośnie jakości kłopoty wynikają m.in. z faktu, że potencjalnie najpełniejsze źródła związane z wymiarem sprawiedliwości są bardzo ubogie wobec tego, że pokrzywdzone przez okupantów ofiary gwałtów w naturalny sposób nie ufały okupacyjnym organom ścigania. Wiele z nich było też mordowanych.
Dr Roeger wskazała, że w okresie okupacji Polski stosunkowo licznie udokumentowane są przypadki gwałtów zbiorowych - mających podkreślać dominację okupantów, ale też w pewien sposób jednoczących ich grupy. Raporty pochodzące ze źródeł formalnych dotyczą gwałtów i przemocy seksualnej ze strony żołnierzy, ale nawet częściej - służb pomocniczych czy formacji paramilitarnych, z których część miała nakaz brutalnego postępowania.
Wojenne gwałty dr Roeger odniosła do kilku wzorców przemocy seksualnej. Część z nich była następstwem nadużycia urzędu. To przemoc seksualna z powołaniem się na władzę urzędową, do czego wykorzystywano insygnia, mundury, odznaki (niemieckie organa ścigania często uznawały w takich wypadkach, że sprawcami byli przebrani za Niemców Polacy czy Rosjanie).
Inny wzorzec wiązał się z szantażem seksualnym, np. zagrożeniem utratą miejsca pracy (bezrobotni byli często kierowani na roboty przymusowe do Niemiec). Okupanci wykorzystywali swoistą przestrzeń, jak areszty, więzienia, getta i obozy (gdzie ofiary w szczególny spsób poddane są sprawcom). Część gwałtów wiązała się z wyjęciem ofiar spod prawa (to głównie przemoc seksualna wobec Żydów) lub pokazem władzy (jawna przemoc seksualna związana z symbolicznym poniżeniem).
Badaczka była we wtorek pytana o trwałość przekonania, że Niemcy w czasie wojny nie gwałcili Żydówek - ze względu na sformułowane na antysemickim podłożu założenie, że jest to niegodne Niemców (wobec ich rzekomej wyższości rasowej). Odpowiadając zaznaczyła, że to samo przekonanie dotyczyło też przemocy seksualnej wobec Polek.
Dr Roeger przypomniała, że istniał sformułowany na takich przesłankach zakaz kontaktów seksualnych Niemców z Żydami czy Słowianami. To na jego podstawie bardzo długo funkcjonowało przekonanie, że ponieważ Niemcy słuchają, co się im każe - nie mieli kontaktów seksualnych z Żydówkami i Polkami ani nie stosowali wobec nich przemocy seksualnej.
To coś niezwykłego, że ta reguła, która była regułą prawną, została uznana za prawidłowość w historii - że Niemcom nie było wolno, zatem Niemcy tego nie robili. Badania jednak postępują m.in. ze względu na to, że od pewnego czasu poważnie tym aspektem zajęli się badacze anglojęzyczni. Nadal istnieją tu jednak wielkie luki badawcze - wskazała historyczka